Szymon Marciniak zdradził, co powiedział mu Giorgio Chiellini. "Najlepsi popełniają błędy"

Szymon Marciniak był gościem na kanale "Foot Truck". 40-latek opowiedział o kulisach pracy sędziego.
Marciniak to najbardziej rozpoznawalny polski arbiter ostatnich lat. W swojej karierze miał okazję prowadzić kilka wielkich spotkań.
- Będąc sędzią, poczułem wiele najfajniejszych uczuć. Dostąpiłem sędziowania finału europejskich rozgrywek. Tak, był to Superpuchar Europy, ale jeśli jest to mecz Real Madryt - Atletico, to tak jakby był to finał Ligi Mistrzów - opowiedział w rozmowie z Jakubem Polkowskim i Łukaszem Wiśniowskim z kanału "Foot Truck".
Marciniak nie ukrywa, że kilka razy w karierze zdarzało mu się popełnił błąd. Wrócił choćby do sytuacji z meczu reprezentacyjnego, kiedy nie uznał bramki, chociaż piłka przekroczyła linię bramkową.
- Nigdy nie wstydziłem się wejść do szatni zawodników, kiedy popełniłem błąd. Czy to w Polsce, czy słynny mecz Portugalia - Serbia, kiedy zaprosiłem trenera Portugalii. Chciałem zobaczyć tę sytuację, bo była kontrowersyjna. Dla całej Serbii super decyzja, dla Portugalii nie. Ona wzbudziła pewne wątpliwości. Ja ich nie miałem po obejrzeniu zapisu wideo, podałem rękę i przeprosiłem - zdradził Marciniak.
- To jest ciężka praca dla twardych facetów. Jeśli sobie nie radzisz z ciśnieniem, presją, to mówię, że lepiej zająć się grą w curling, szachy. Czymś spokojnym, gdzie można mniej to przeżywać. My w Polsce mylimy sytuację kontrowersyjną z błędem. Ja się nauczyłem, że trzeba wszystko przepuścić przez sitko - kontynuował.
Marciniak zwrócił także uwagę na szczególną relację z Giorgio Chiellinim. Włoch zagadywał go, kiedy arbiter debiutował w Lidze Mistrzów.
- Stoimy w tunelu i podchodzi do mnie i pyta: "Jest stresik?". Ja mówię, że nie. A on, że, jak się stresuję, to żebym się przyznał, spokojnie. Ja mu mówię, że wszystko gra. A ten: "Widzę, że jest stres, przecież nawet zapomniałeś piżamy zdjąć". A my wtedy mieliśmy takie dziwne komplety od UEFA, wielokolorowe - z uśmiechem wspominał Polak.
Później znów spotkali się w spotkaniu europejskich pucharów. Marciniak skrzywdził wówczas Juventus w pierwszej połowie rewanżowego starcia z Tottenhamem.
- Obejrzeliśmy tę sytuację w przerwie i wiedzieliśmy, że popełniliśmy błąd. Otwieramy drzwi od szatni, a tam czeka na nas jedenastu piłkarzy Juventusu. Chwilę pogadali, ale Chiellini ich zabrał. Potem Giorgio podszedł i powiedział do mnie: "Marcin, nie martw się, najlepsi popełniają błędy. Ale my i tak wygramy ten mecz" - opowiedział Marciniak. "Stara Dama" faktycznie zwyciężyła wtedy 2:1 i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
