Szymon Marciniak wspomina sytuację z Cristiano Ronaldo w roli głównej. "Wracałbym z Madrytu na taczkach"
Szymon Marciniak był gościem programu "Hejt Park". Arbiter bez ogródek opowiadał o kulisach swojej pracy i przytoczył historię, której bohaterami byli Cristiano Ronaldo i Marcel Schmelzer.
Szymon Marciniak wrócił do sytuacji z meczu Real Madryt - Borussia Dortmund w Lidze Mistrzów. Spotkanie odbyło się w grudniu 2016 roku. W pierwszej połowie przy linii bocznej starli się Cristiano Ronaldo i Marcel Schmelzer.
- To była siódma minuta meczu. Cristiano Ronaldo sfaulował Schmelzera przy moim asystencie Pawle Sokolnickim. Widziałem, że Niemiec krzyknął coś do Portugalczyka, a ten zrobił z kolei taki przyruch nogą. Byłem 20 metrów od nich i patrzyłem na górne części ciała, bo zbliżyli się do siebie twarzami - wspominał Marciniak.
- Paweł nagle mi krzyczy: kur..., Szymon, Ronaldo żółta albo nawet czerwona. Jak usłyszałem to magiczne słowo "czerwona", to zwolniłem, bo kilka sekund to jest naprawdę wieczność i można coś przeanalizować. Myślałem sobie: siódma minuta, nie wiemy, co tam się wydarzyło, trafił go czy nie, Santiago Bernabeu, komplet ludzi. Nikt nie będzie słuchał, że asystent mi podpowiedział. Paweł tylko dodał, że widział ruch nogą - zaznaczył arbiter.
- Podszedłem do zawodników i zacząłem rozmawiać. Chciałem dowiedzieć się, co się wydarzyło. Zacząłem rozmawiać ze Schmelzerem. On pyta, czy widziałem, co zrobił Ronaldo. Ja byłem sprytniejszy i powiedziałem: no, przecież cię nie kopnął. No i rzeczywiście, przyznał, że nie doszło do kontaktu - dodał.
- Schmelzer krzyknął też coś nieładnego do Ronaldo, a on się zaczął irytować. Mówię: robimy tak, albo daję dwie czerwone, albo zarządzamy sytuacją. Na co Schmelzer mówi, żebym wyrzucił ich obydwu. To było w jego interesie - podkreślił Polak.
Ostatecznie Marciniak nie ukarał żadnego z zawodników. Jak się okazało, była to dobra decyzja.
- Później to obejrzeliśmy na powtórkach. Mogliśmy się wrzucić na minę w tak niegroźnej sytuacji. Nie było o czym mówić. Gdybym tam dał czerwoną kartkę, to wracałbym z Madrytu na taczkach do domu. Z Pawłem pchalibyśmy się nawzajem. To było jakieś kuriozum - zakończył.