"Szybciej, celniej, vamos!" - Paulo Sousa szlifuje plan na wewnętrznej gierce kadry

"Szybciej, celniej, vamos!" - Paulo Sousa szlifuje plan na wewnętrznej gierce kadry
Rafał Oleksiewicz / PressFocus
W sobotnie przedpołudnie reprezentanci Polski rozegrali w Opalenicy wewnętrzny sparing. Gierka zakończyła się bezbramkowym remisem, ale nie sam wynik był w tym treningu najważniejszy. Można było podpatrzeć, czego w sytuacjach meczowych wymaga od swoich piłkarzy Paulo Sousa.
Kadrowicze wyszli na boisko położone kilkaset metrów od hotelu Remes Sport & Spa chwilę po godzinie dziesiątej. Sztab podzielił ich na dwie drużyny złożone z dziesięciu zawodników:
Dalsza część tekstu pod wideo
Niebiescy: Szczęsny - Kędziora, Piątkowski, Glik, Puchacz - Frankowski, Klich, Moder - Świerczok, Świderski
Czerwoni: Fabiański - Bereszyński, Bednarek, Helik - Jóźwiak, Krychowiak, Linetty, Płacheta - Kownacki, Lewandowski
Z boku pracowała dwójka bramkarzy - Radosław Majecki i Łukasz Skorupski - która zmieniła podstawowych golkiperów w trzeciej tercji. Jedynym rezerwowym z pola był Kacper Kozłowski. On z kolei pojawił się na boisku w miejsce Roberta Lewandowskiego już po pierwszej części gry.
Sousa nie mógł przyjrzeć się kontuzjowanym Arkadiuszowi Milikowi, Pawłowi Dawidowiczowi i Maciejowy Rybusowi. Nieobecny był także Piotr Zieliński, który wyjechał w rodzinne strony, aby być przy narodzinach dziecka.
Mecz miał trzy tercje po 20 minut. Ostatnia tercja rozgrywana była na skróconym boisku. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i miało wybitnie sparingowy charakter. Sytuacji do strzelenia gola było niewiele. Najlepszą miał Przemysław Frankowski - po jego strzale piłka trafiła w słupek. Kilka razy błysną Przemysław Płacheta, który zaprezentował swoją najsilniejszą broń - szybkość.
Nie wynik był w tej gierce najważniejszy. Zawodnicy pracowali nad intensywnością i rozegraniem akcji w sytuacjach meczowych, a nie jak to ma często miejsce podczas normalnych zajęć, gdy na "sucho" przesuwają formacje.
Jednym z głównych aktorów meczu był sam selekcjoner, który często przekraczał boczną linię boiska i indywidualnie instruował piłkarzy. Szybciej, celniej, więcej energii. Vamos!- te hasła padały co chwila z ust Portugalczyka. Po jednej z akcji Sousa podszedł do Tymoteusza Puchacza i wskazał mu błędy w ustawieniu. Nowy piłkarz Unionu Berlina za bardzo rozciągał ustawienie, gdy piłka znajdowała się po drugiej stronie boiska. - Podejdź bliżej do piłki. Tu gdzie stoisz nie toczy się gra. Musisz być bliżej gry. W ten sposób dajesz sobie lepszy czas na reakcję - podopowiadał selekcjoner.
Sousa co chwila rzucał hasła, które naprowadzają na pomysł jak ma grać reprezentacja Polski. Pomysł, o którym wielokrotnie wspominał podczas rozmów z dziennikarzami. Drużyna ma być bardziej kompaktowa. Zawężać pole gry, podchodzić bliżej do piłki i w ten sposób zamykać strefy. Gdy jesteśmy w posiadaniu futbolówki należy szybko myśleć, intensywnie przesuwać akcję do przodu, zmieniać strony, cały czas poszukiwać rozwiązań. Obrona ma być ustawiona wysoko.
Nie ma sensu wyciągać z tego sparingu jakiś daleko idących wniosków. Pierwszy tydzień w Opalenicy jest dla wielu zawodników mocno regeneracyjny. Wielu z nich skończyło granie w ligach bezpośrednio przed przyjazdem na zgrupowanie. Na razie pracują więc na wolniejszych obrotach. Więcej dzieje się podczas odpraw taktycznych i w gabinetach fizjoterapeutów. Dopiero po meczu z Rosją kadra zapewne zacznie podkręcać tempo.
Co chwila słyszymy, jak sztab szkoleniowy podkreśla: "Drużyna ma być gotowa na mecze EURO". Widać, że mecze towarzyskie, zwłaszcza pierwszy we Wrocławiu, mają dać pogląd na sytuację, ale nikt nie będzie wyciągał z samego wyniku jakiś daleko idących wniosków. Zwłaszcza, że przeciwko drużynie prowadzonej przez Stanisława Czerczesowa może zabraknąć kilku podstawowych piłkarzy.
Sobotniego sparingu nie dokończył Kacper Kozłowski, który opuścił boisko w asyście. Jak słyszymy, nic poważnego mu się nie stało. Jako jedyny ma jeszcze odczuwać skutki szczepionki. Co z pozostałymi nieobecnymi? Paweł Dawidowicz lada moment dołączy do drużyny, Maciej Rybus kilka dni po nim. Lekarze mają nadzieję, że pod koniec tygodnia zajęcia zacznie także Arkadiusz Milik, który mecz obserwował przy bocznej linii i był w dobrym nastroju.
Dziś piłkarze mają wolne popołudnie. Wieczorem wystąpi Golec uOrkiestra. Rodziny zawodników zostają w Opalenicy do środy. I pewnie właśnie od tego dnia zgrupowanie zacznie się już na dobre.

Przeczytaj również