Szokujący incydent na meczu Rakowa. Azerski dziennikarz ujawnia fakty. "Mam nadzieję, że nikogo to nie spotka"

Piłkarze Karabachu przegrali w środę z Rakowem Częstochowa 2:3. Powodów do zadowolenia nie ma również jeden z azerskich dziennikarzy. Jego reakcja zmusiła do wezwania ochrony.
Od zwycięstwa w niesamowitych okolicznościach swój bój o awans do III rundy eliminacji Ligi Mistrzów rozpoczął Raków Częstochowa. Mistrz Polski pokonał Karabach Agdam 3:2.
Na listę strzelców po stronie "Medalików" wpisali się Fabian Piasecki, Sonny Kittel oraz Elvin Cafarquliyev. Defensor gości w kuriozalny sposób umieścił piłkę we własnej bramce.
Skromne zwycięstwo na obiekcie w Częstochowie sprawia, że faworytem przed rewanżem będzie zespół trenera Szwargi. Sytuacja może być jednak o tyle trudna, że Karabach na swoim stadionie przegrywa bardzo sporadycznie. Udowadniał już to w poprzednich edycjach europejskich pucharów.
Nie ma wątpliwości, że rozegrany w środę mecz przyniósł masę emocji. Jak się okazuje, tych nie zabrakło również na trybunie prasowej. O szczegółach opowiedział jeden z azerskich dziennikarzy, który po bramce dla Karabachu nie zamierzał kryć radości.
- Chciałbym opowiedzieć o bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Siedziałem na stadionie, oglądałem mecz. Gdy padła druga bramka, krzyknąłem "gol". Na to dziennikarze obok mnie zwrócili uwagę, żebym nie krzyczał i nie okazywał swoich emocji w taki sposób. Zawołano ochronę - powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej.
- Była to bardzo przykra sytuacja. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, a brałem udział w wielu meczach. Mam nadzieję, że to się w przyszłości nie powtórzy z innymi dziennikarzami - zakończył.
Rewanżowy mecz Rakowa Częstochowa z Karabachem odbędzie 2 sierpnia na stadionie w Baku. Jego początek zaplanowano na godzinę 18:00. Zwycięzca tego dwumeczu zmierzy się z Arisem Limassol lub BATE Borysów. Pierwsze starcie obu drużyn zakończyło się triumfem mistrza Cypru 6:2.