Szokujące fakty w aferze z Neymarem. Dlatego Brazylijczykowi grozi kara więzienia
Już niedługo ruszy proces związany z nieprawidłowościami przy transferze Neymara do Barcelony. Mocny komentarz w tej sprawie na łamach "New York Times" udzielił Delcir Sonda, właściciel firmy DIS oskarżającej Brazylijczyka, jego ojca oraz byłych sterników "Dumy Katalonii".
Cała sprawa dotyczy transferu Neymara z Santosu do Barcelony, który miał miejsce w 2013 roku. Fundusz inwestycyjny DIS posiadał wówczas 40% praw do Brazylijczyka. Delcir Sonda zapłacił za nie 2 mln dolarów, kiedy Neymar miał zaledwie 14 lat. Gdy napastnik stał się gwiazdą Santosu i wiadomo było, że zaraz przeniesie się do Europy za wielkie pieniądze, ojciec piłkarza chciał odkupić 40% praw za 8 mln dolarów. Sonda nie zgodził się, ponieważ spodziewał się, że może zarobić na tej transakcji nawet 30-35 mln dolarów.
Właściciel firmy DIS miał jednak zostać oszukany. Barcelona za jego plecami dogadała się z ojcem Neymara i 40 mln dolarów trafiło bezpośrednio do rodziny piłkarza. Oficjalna suma, którą otrzymał Santos została znacznie zaniżona, przez co Sonda otrzymał jedynie 6,8 mln euro. W rzeczywistości Barcelona miała zapłacić za cały transfer ponad 100 milionów.
- Sprzedali moje 40% Barcelonie, oszukali mnie - powiedział Delcir Sonda w rozmowie z "New York Times".
Proces dotyczący nieprawidłowości przy tym transferze ruszy w ten poniedziałek. Oskarżonymi w tej sprawie są m.in. Neymar, dla którego DIS domaga się kary pięciu lat więzienia, ojciec Brazylijczyka, a także Josep Maria Bartomeu i Sandro Rosell, czyli byli prezesi Barcelony. DIS domaga się odszkodowania w wysokości 149 mln euro.
Delcir Sonda został zapytany o kwestię terminu rozpoczęcia sprawy. Neymar stanie na ławie oskarżonych na kilka tygodni przed mistrzostwami świata.
- Nie ja decyduję, kiedy wymierzona zostanie sprawiedliwość. Poza tym nie sądzę, żeby Brazylii brakowało Neymara. Gdyby to był Pele, pojawiłby się problem, ale to nie jest Pele - dodał Sonda.