Szef sportu w Polsacie uderza w Mateusza Borka. "Przekroczył granice przyzwoitości"
Choć Mateusz Borek przestał być pracownikiem Polsatu, co jakiś czas wraca temat okoliczności, w jakich rozstał się ze swoim pracodawcą. Głos w tej sprawie zabrał szef sportu w stacji, który zarzucił dziennikarzowi niewłaściwe zachowanie.
Borek od dawna angażował się w różnego rodzaju przedsięwzięcia związane z piłką nożną czy pięściarstwem. Jednakże według niego, gdy powstał "Kanał Sportowy", jego pracodawca negatywnie zareagował na tę inicjatywę, choć wcześniej miał wyrazić aprobatę. W efekcie Borek musiał rozstać się z Polsatem.
Nieco inne światło na tę sprawę rzucają słowa Mariana Kmity. Szef sportowego działu Polsatu stwierdził, że Borek zachowywał się tak, jakby uważał, że to on sprawuje funkcję kierowniczą w stacji.
- Przekroczył granice przyzwoitości. Wydawało mu się, że to on rządzi, wykroczył poza obowiązki komentatora - powiedział w wywiadzie udzielonym redaktorom "Plus Minus". - Chciał też, aby Kanał Sportowy, w którym pracuje obecnie, znalazł się na antenie Polsatu.
- To byłoby działanie sprzeczne z naszymi interesami i nie mogłem na to pozwolić. Wpuszczenie tej internetowej grupy do telewizji źle by się skończyło, bo ja tych ludzi dobrze znam. A po odejściu Mateusza zespół odetchnął, skończyły się napięcia - dodał.
Borek, który teraz będzie współpracować z TVP i CANAL+Sport, został zapytany o komentarz do słów Kmity. Zaprzeczył temu, co powiedział jego były przełożony.
- Nie jest to prawdą. Nie będę się do tego odnosił. Jest mi zwyczajnie po ludzku przykro. Tyle mam w tej kwestii do powiedzenia. Życzę im dobrze. Nie chcę w moim życiu złej energii - stwierdził.