Szczęsny w ogniu krytyki. "Stracił głowę przy golu na 0:2, który pozbawił Romę nadziei na LM" [VIDEO]
AS Roma przegrała wczoraj z FC Porto na własnym stadionie aż 0:3 i odpadła w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Włoskie media bardzo krytycznie oceniły występ rzymian. Oberwało się również Wojciechowi Szczęsnemu.
Polski golkiper popełnił spory błąd przy drugim golu portugalskiej ekipy. Szczęsny wybiegł do piłki zagranej przez rywali przed pole karne, ale nie zdążył do niej dojść. Do futbolówki dopadł za to piłkarz Porto, Miguel Layun, minął naszego zawodnika i trafił do pustej bramki. Serwis forzaroma.info napisał po meczu, że Polak "stracił głowę przy golu na 0:2, który pozbawił Romę nadziei na Ligę Mistrzów".
26-letni bramkarz zebrał bardzo przeciętne noty za swój występ. Portal gazettaworld.com ocenił jego grę na 4,5 w skali od 1 do 10. "Nie można go winić za bramkę otwierającą wynik, ale przy pozostałych dwóch zachował się mizernie. Drugi gol był w szczególności potworny, jako że Szczęsny wyszedł przed pole karne, by przejąć zagranie rywali, a został z łatwością ograny, pozostawiając pustą bramkę" - przeczytamy na stronie.
ESPN z kolei jego grę oceniło na 5. "Wyszedł z bramki bez żadnego powodu i pozwolił minąć się z łatwością Miguelowi Layunowi, który zdobył drugiego gola i zabił mecz. Dlaczego?" - dopytują się wymownie dziennikarze serwisu.
Sam zawodnik po fatalnym dla Romy meczu podkreślił, że, piłkarze muszą wziąć odpowiedzialność za to, co się stało.
- Jestem bardzo rozczarowany. Nie tylko z powodu tego, że przegraliśmy, ale ze sposobu, w jaki straciliśmy kontrolę nad meczem. To nie jest miłe uczucie - powiedział polski golkiper w rozmowie z "Roma TV".
- Uważam, że byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania. Porto przyjechało, aby z nami wygrać. Kiedy gra się jednak przez niemal 45 minut w dziewięciu, to ma się bardzo małe szanse. Walczyliśmy, ale w ostatnich 20 minutach piłkarze byli już wyczerpani, ponieważ ciężko walczyli. To nas wiele kosztowało - przyznał.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne jest, abyśmy grali w 11, ponieważ wiedzieliśmy, co się wydarzyło w poprzednim spotkaniu. To nasza wina, że nie udało nam się tego zrealizować, ponieważ zwracano nam na to uwagę. Musimy wziąć za to odpowiedzialność. To co się wydarzyło, nie powinno mieć miejsca - podkreślił Wojciech Szczęsny.