Szczęsny niczym... Jordan? Były kadrowicz rozbroił
Co łączy słynnego polskiego bramkarza i legendę koszykówki? Artur Wichniarek rozwiał wszelkie wątpliwości.
Możemy już tylko odliczać do oficjalnego potwierdzenia przenosin Wojciecha Szczęsnego do Barcelony. Polak będzie stanowił zastępstwo dla Marca-Andre ter Stegena i konkurencję dla Inakiego Peny.
34-latek przeszedł testy medyczne i podpisze umowę obowiązującą do końca kampanii. Powróci tym samym z trwającej niespełna miesiąc emerytury. Dla Artura Wichniarka to jednak nie ewenement.
- 34 lata to dość wcześnie jak na bramkarza. Wojtek chciał spędzić więcej czasu z rodziną, ale to była rękawica, którą musiał podjąć. Oczywiście, powrót ze sportowej emerytury jest pewnym ewenementem, ale nie jest to pierwszy przypadek. Wystarczy wspomnieć chociażby przykład Michaela Jordana - porównał.
- Myślę, że Wojtek potrzebował ujścia ciśnienia i presji, z którą mierzył się przez kilkanaście lat gry w najlepszych europejskich klubach. Sam jednak przyznał, że nierozważenie oferty Barcelony byłoby brakiem szacunku. Zapracował sobie na propozycję od tak wielkiego klubu - przekazał w rozmowie z TVP Sport.
Były reprezentant Polski ocenił również szanse Barcelony w walce o odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii. Jego zdaniem nie będzie łatwo, zaś Hansi Flick musi wystrzegać się nawet minimalnych pomyłek.
- Myślę, że Barcelonę stać na walkę z Realem do końca, ale nie będzie łatwo. LaLiga nie wybacza błędów, o czym ostatnio przekonał się Flick. Wystarczyło, że zamieszał składem i zakończyło się to porażką z Osasuną. To pokazało trenerowi, że każde spotkanie należy traktować arcypoważnie - podsumował 47-latek.