Szczęsny dostanie własnego trenera. Już podczas EURO wiedział, że ma nie wracać do Juventusu [NASZ NEWS]
Wojciech Szczęsny nie został zabrany na przedsezonowy obóz Juventusu do Niemiec, ale to żadne zaskoczenie dla reprezentanta Polski. Bramkarz usłyszał, że może nie wracać do Turynu już podczas EURO 2024. Klub wysyła mu trenera do Polski, z którym ma przygotowywać się do sezonu. Pytanie, gdzie go spędzi?
"Ja najprawdopodobniej do pracy w Turynie nie wrócę, gdyż praca przyjedzie do mnie” - takie zdanie padło z ust Szczęsnego w podcaście "Wojewódzki i Kędzierski”, który w ostatnich dniach odbił się szerokim echem, ale prowadzący nie wyłapali, o co dokładnie chodziło 34-latkowi i nie rozwinęli wątku z przyjazdem pracy do ich gościa.
Według naszych informacji do Szczęsnego zostanie oddelegowany trener przygotowania fizycznego z Juventusu, aby mógł odbywać z nim profesjonalne treningi bez konieczności stawiania się w klubie.
Szczęsny ma jeszcze ważny kontrakt przez rok, ale wiążąca umowa to dziś w zasadzie jego jedyna relacja ze "Starą Damą”. Słyszymy, że już podczas EURO 2024 Polak otrzymał sygnał, że może nie wracać do Turynu. Wtedy jednak wydawało się, że jest kwestią dni zamknięcie transferu do Al Nassr. Polak był dogadany na świetne warunki dwuletniego kontraktu i ostatnie lata przed emeryturą miał spędzić u boku Cristiano Ronaldo. Po drodze coś jednak poszło nie tak i Saudyjczycy ostatecznie podpisali innego golkipera - Brazylijczyka Bento.
W normalnej sytuacji Szczęsny po prostu wróciłby do pracy w swoim obecnym klubie. Nic takiego jednak nie ma miejsca, bo na opublikowanej przez Juve liście powołanych na obóz przygotowawczy w Niemczech zabrakło jego nazwiska, ale jak pisaliśmy wyżej - nie był to dla Polaka żaden szok.
Dyrektor sportowy, Claudio Giuntoli, najpierw zaproponował Szczęsnemu przedłużenie umowy do 2026 roku, potem pilotował transfer do Arabii Saudyjskiej, a ostatecznie postawił kreskę na Polaku i dał mu zakaz wstępu do klubu. W Turynie pojawił się nowy bramkarz - Michele Di Gregorio. Dwójką ma być Mattia Perrin.
Dla Szczęsnego w tym układzie nie ma miejsca. Zwłaszcza, że posiada wysoki kontrakt, obowiązujący do czerwca 2025 roku i to pewnie on najbardziej uwiera włoski klub. Jeśli jednak w letnim oknie transferowym Polak nie znajdzie zatrudnienia (ostatnio mówi się o zainteresowaniu Napoli), Juventus i tak będzie musiał go płacić. Szczęsny będzie wtedy po prostu najlepiej opłacanym bramkarzem świata wysłanym przez pracodawcę na pracę zdalną.
Jasne jest, że przygoda reprezentanta Polski z najbardziej utytułowanym włoskim klubem się kończy, ale mimo wszystko bardzo dziwi nieprzyjemny i nieelegancki sposób tego rozstania.
Bo w końcu Szczęsny to piłkarz zasłużony dla Turynu. Trzykrotny zdobywca mistrzostwa i Pucharu Włoch. Jak sam twierdzi, indywidualnie ma za sobą najlepszy sezon w klubie. Dla Juventusu rozegrał aż siedem sezonów, 252 mecze i zachował w nich 103 czyste konta.
Ale w piłce, dużym biznesie, nie ma sentymentów.