Szalone i absurdalne spotkanie w lidze czeskiej. Jedenaście goli w drugiej połowie!
Fani czeskiego futbolu nie mają prawa narzekać na brak emocji. Sobotnie spotkanie Zlin z Mladą Bolesław zakończyło się wynikiem... 5:9 (2:1).
Początek starcia należał do przyjezdnych. Mlada objęła prowadzenie już w 11. minucie, gdy do siatki trafił Daniel Marecek. Niedługo później odpowiedzieli Antonin Fantis oraz Jakub Janetzky, którzy ustalili wyniki pierwszej połowy.
Przed zmianą stron kibice zobaczyli więc trzy gole. Sporo, ale zupełnie nic nie zwiastowało szaleństwa, które rozpoczęło się niebawem po wyjściu z szatni. Obie strony postanowiły bowiem postawić wszystko na jedną kartę.
W 46. minucie Zlin podwyższył prowadzenie dzięki Lukasowi Bartosakowi. Goście nie zamierzali jednak godzić się z porażką, ale przeszli do niespotykanej wręcz ofensywy. Od 49. do 60. minuty zdobyli aż cztery bramki! Najpierw trafił Vasil Kusej, później dwukrotnie Lamin Jawo, a wszystko podsumował wspomniany już Marecek. Z 1:3 zrobiło się 5:3 na korzyść Mlady.
Do końca rywalizacji pozostawało jednak aż pół godziny, a kolejne gole zaczęły już wisieć w powietrzu. W 64. minucie rzut karny dla gospodarzy wykorzystał Vukadin Vukadinović. Nadzieje na remis rozwiał jednak 41-letni weteran Marek Matejovsky, a następnie Yusuf. Tym samym przyjezdni znowu mieli aż trzy bramki przewagi.
W ostatnich 10. minutach meczu do głosu doszedł jeszcze Zlin za sprawą Nedeljko Kovinica. Wynik spotkania ustalili zaś Kusej oraz Solomon John, który w 95. minucie zdobył bramkę na 9:5 dla Mlady. Czegoś takiego czeski futbol jeszcze nie widział.
Dla Zlinu mecz ten był o tyle dziwniejszy, że w dotychczasowych 11. meczach sezonu 2023/24 zespół ten zdobył zaledwie osiem bramek. W sobotę zaprezentował się ponad normę, ale nie zdobył nawet jednego punktu i nadal zamyka ligową tabelę.