Szaleństwo w Ekstraklasie! Samobój, czerwona kartka, zmarnowany karny i porażka lidera [WIDEO]
Niedzielne popołudnie przyniosło wielkie emocje w PKO Ekstraklasie. Lider rozgrywek, Jagiellonia Białystok, mimo szybko strzelonego gola przegrał z Cracovią 1:3. Gospodarze przez większość meczu musieli radzić sobie w dziesiątkę.
Według wielu ekspertów to właśnie "Jaga" wydaje się obecnie głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Białostoczanie rozpoczęli mecz z Cracovią z dużym animuszem. Już w szóstej minucie do siatki trafił Skrzypczak, ale był na spalonym.
Trzy minuty później gospodarze cieszyli się już z prowadzenia. Po dośrodkowaniu Bartłomieja Wdowika pechową interwencję zaliczył Virgil Ghita. Zawodnik Cracovii pokonał własnego bramkarza.
Radość kibiców "Jagi" nie trwała jednak zbyt długo. W 16. minucie sam na bramkarzem wychodził Kallman. Dieguez przerwał akcję faulem, a po chwili wyleciał w konsekwencji z boiska.
Grająca w przewadze Cracovia bardzo szybko zadała dwa ciosy rywalom. Najpierw do siatki trafił Rakoczy, a później Hoskonen i "Pasy" błyskawicznie wyszły na prowadzenie. W międzyczasie w poprzeczkę uderzył jeszcze Sokołowski.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Jagiellonia mogła doprowadzić do wyrównania. Po analizie VAR sędzia podyktował rzut karny za faul Rakoczego na Nene. Madejski fenomenalnie obronił jednak strzał Pululu z jedenastu metrów, a także późniejszą dobitkę Imaza.
Na początku drugiej części spotkania niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach. Przed bramką "Jagi" znalazł się niepilnowany Atanasov i dobił lidera Ekstraklasy, trafiając na 3:1.
Jagiellonia starała się odpowiedzieć, ale najczęściej nadziewała się jedynie na kontry "Pasów". Po jednej z nich Alomerović okazał się lepszy w sytuacji sam na sam z Maigaardem.
Ostatecznie sensacja stała się faktem - "Jaga" przegrała drugi domowy mecz w całych rozgrywkach. Jeszcze dziś może stracić fotel lidera, jeśli Śląsk Wrocław wygra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.