Stoper Lechii Gdańsk ocenił pobyt w klubie. "To była sinusoida. Na początku byłem na fali wznoszącej"
Kristers Tobers w stycziu zeszłego roku trafił do Lechii Gdańsk. W rozmowie z oficjalną stroną klubu ocenił dotychczasowy pobyt w polskim klubie.
Łotysz na początku tego sezonu zmagał się z uciążliwą kontuzją. Odkąd jednak w listopadzie wrócił do pierwszego składu drużyny, występuje po 90 minut niemal w każdym spotkaniu PKO Ekstraklasy.
- To była sinusoida. Na początku byłem na fali wznoszącej, potem było odwrotnie. Złożyło się na to wiele rzeczy i wymagało to ode mnie dużej odporności psychicznej. Po przyjeździe do Gdańska zagrałem w kilku meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Potem przyszedł pierwszy lockdown ze względu na Covid-19. Pracowałem wtedy też z trenerem przygotowania mentalnego - powiedział Tobers w rozmowie z oficjalną stroną Lechii.
- Gdy już wróciłem do grym w lipcu doznałem kontuzji. Najgorsze było to, że nie wiedzieliśmy do końca, co robić. Rozmawialiśmy o operacji, o rehabilitacji i przez 2 tygodnie nie robiłem nic. Gdy zawodnicy pojechali latem na wakacje, zostałem w Gdańsku, dostawałem zastrzyki, a w tym czasie nikt z bliskich nie mógł mnie odwiedzić - dodał.
- To był ciężki, bardzo ciężki czas dla mnie, ale… Flavio zawsze mówi, żebyśmy myśleli pozytywnie i tak też próbowałem to przetrwać. Gdy już zacząłem wracać do zdrowia, pojawiło się powołanie do reprezentacji Łotwy i wtedy już wszystko wróciło do normy - przyznał.
- Po tych doświadczeniach rozwinąłem się mentalnie, czuję się tutaj bardzo dobrze i z tego trudnego okresu z kontuzją i kwarantannami w tle dużo się nauczyłem. Nie było na co czekać, bo te oferty wyjazdy zagranicznego pojawiały się już wcześniej. Ja czułem się gotowy do wyjazdu, ale wtedy trener i agent przekonali mnie, abym został jeszcze rok na Łotwie i to było dobre rozwiązanie, bo wtedy też miałem trochę wzlotów i upadków, co tylko mnie wzmocniło i przygotowało lepiej do tego, co spotkało mnie już w Lechii - ocenił.
- Podsumowując, cieszę się, że trafiłem do Lechii już rok temu. Tym bardziej, że teraz w czasach pandemii nie wiem, czy przejście do klubu, w którym dostaję szansę rozwoju, byłoby tak samo łatwe, jak wtedy - zakończył.