"Stop". Magiera zareagował na wpis dziennikarza. Chce to załatwić po męsku
Jacek Magiera zareagował na plotki na temat swojego wynagrodzenia. Marcinowi Torzowi, który je rozpowszechnił, zaproponował - jak to ujął - załatwienie sprawy po męsku.
Słaby początek sezonu w wykonaniu Śląska sprowokował pytania o przyszłość Jacka Magiery. Wrocławski dziennikarz Marcin Torz stwierdził, że klub nie zwolni szkoleniowca, bo rozstanie byłoby dla niego zbyt kosztowne. Według niego Magiera zarabia "około 100 tysięcy złotych miesięcznie", a jego kontrakt obowiązuje do połowy 2026 roku.
Trener Śląska w stanowczy sposób odniósł się do tych rewelacji na piątkowej konferencji prasowej. Podkreśla, że to kłamstwa. Zaproponował nawet Torzowi specyficzny układ.
- Stop rozpowszechnianiu kłamstw. Od tego chciałbym zacząć. Są tu dziennikarze z różnych redakcji. Chciałbym zapytać panów dziennikarzy o to, jaki margines błędu może mieć rzetelna informacja? 10 procent, 15, 20? Ile to jest około 100 tysięcy? 110, 100, 90? - pytał Magiera.
- W związku z tym, że są to nieprawdziwe informacje, chciałbym coś zaproponować. Przestańmy manipulować, wprowadzać w błąd kibiców i opinię publiczną. Chcę być fair przede wszystkim w stosunki do moich zawodników, współpracowników i pracowników klubu, z którymi cały czas buduję nowe i dobre relacje. Zwracam się teraz do pana Marcina Torza - załatwmy sprawę po męsku. Moja propozycja: jeżeli jest to prawda, że klub po moim zwolnieniu będzie mi płacił około 100 tysięcy złotych miesięcznie - a około to ustalmy, może być 110 tysięcy, 90, 80, 70, 65 - to wspomniane 100 tysięcy wpłacam na cel charytatywny, który on wskaże. Natomiast jeśli moje miesięczne wynagrodzenie po ewentualnym zwolnieniu będzie wynosić poniżej tych sum, które wskazałem, to pan Marcin Torz wpłaca różnicę odjętą od 100 tysięcy złotych na wskazany przeze mnie cel charytatywny - zaproponował trener Śląska.
Magiera zapewnia, że nie ma problemu z tym, by nawet kolejnego dnia sprawdzić zapisy jego kontraktu w obecności wytypowanego przedstawiciela mediów i osobie z wykształceniem prawniczym.
- Skończmy z rozpowszechnianiem kłamstw, które są przez tego pana na mój temat rozpowszechniane. Jestem za poważnym człowiekiem, żeby nie odnosić się do tego typu rzeczy. Jeżeli ktokolwiek uważa, że mój kontrakt stoi na przeszkodzie do zmiany trenera, nie mam problemu, by w rozmowie z władzami klubu skrócić okres umowy do końca tego sezonu. Nie mam z tym żadnego problemu - podkreślił szkoleniowiec.
- Piąte przykazanie - nie zabijaj. Ludzie coraz częściej zabijają słowem. O tym pamiętajmy - zakończył Magiera.