Stanowski: Kibice Wisły powinni świętować, że żaden przelew nie wpłynął. To był biznesplan przygotowany przez małpę z ZOO
Krzysztof Stanowski w obszernym tekście zamieszczonym na Twitterze skomentował zamieszanie wokół Wisły Kraków. Jego zdaniem stałoby się lepiej, gdyby zasłużony klub nie trafił w ręce Vanny Ly i Matsa Hartlinga.
Wisła toczy walkę o przetrwanie od wielu miesięcy. Znalezienie chętnych na przejęcie klubu wcale jej nie zakończyło. Po pierwsze dlatego, że obaj biznesmeni - mówiąc delikatnie - nie sprawiają zbyt dobrego wrażenia. Po drugie, wciąż nie ma informacji, by w terminie sfinalizowali kupno akcji trzynastokrotnego mistrza Polski za 12,2 mln zł. I zdaniem, jak uważa Stanowski, byłoby lepiej, gdyby Ly i Hartling trzymali się z daleka od Wisły.
- Na rynku są ludzie, którzy chcą pomóc Wiśle, tylko sprzedaż klubu nigdy nie była prowadzona w sposób optymalny. Trzeba namawiać ludzi z pieniędzmi, ale przeze wszystkim dać im poczucie, że będą mieli z tego faktyczną satysfakcją, a nie utrapienie. Finanse to sprawa drugorzędna. Problemem Wisły jest dziś bandycka otoczka, czasami mniej, czasami bardziej aktywna - komentuje Stanowski.
- Kibice Wisły powinni świętować, że na tę chwilę żaden przelew nie wpłynął, ponieważ wciąż daje to szansę sprzedaży klubu komuś o jasnych intencjach. A w najgorszym scenariuszu - daje to szansę odbudowy klubu już teraz, nieważne od której ligi - dodaje publicysta.
Adam Pietrowski, polski wspólnik Ly i Hartlinga, rysował przyszłość Wisły w świetlanych barwach: mówił o ambitnych planach, transferach, inwestycjach w bazę sportową. Środki na to miałyby pochodzić m.in. z hotelu, którego budowę biznesmeni planowali w Krakowie.
- No mówiąc szczerze wygląda to jak biznes-plan przygotowany przez małpę z ZOO i to raczej tę odrzuconą przez stado - kpi Stanowski.