Spór Haalanda i Marciniaka wyjaśniony. Napastnik Manchesteru City zwyzywał Polaka? "Wszystko słyszałem"
W trakcie półfinałowego spotkania Manchesteru City z Realem Madryt doszło do spięcia na linii Szymon Marciniak - Erling Haaland. Tomasz Listkiewicz, jeden z asystentów arbitra, wytłumaczył, do czego tak naprawdę doszło na boisku.
Szymon Marciniak został wyznaczony do prowadzenia rewanżu między Manchesterem City a Realem Madryt. Polski arbiter spisywał się na tyle dobrze, że ostatecznie przyznano mu także finał Ligi Mistrzów, o czym poinformowaliśmy TUTAJ.
Jednocześnie regularnie wracano do krótkiego spięcia ze wspomnianego spotkania. Zaraz na początku meczu sędzia starł się z Erlingiem Haalandem. Jakby tego było mało, pojawiły się zarzuty o to, że Norweg zwyzywał 42-latka.
Teraz taka teoria została ostatecznie obalona przez Tomasza Listkiewicza. Asystent, biorący udział w meczu na The Etihad, wyjaśnił w "Przeglądzie Sportowym Onet", jaki był powód złości napastnika i ostrej reakcji arbitra.
- Tak, ja to wszystko słyszałem, bo cały czas mamy komunikację. Słyszę wszystko to, co mówi Szymon, a jak piłkarz jest blisko, to także jego. Trochę to zostało wyolbrzymione w mediach, widziałem też informacje, że Haaland obraził Szymona. To było po rzucie wolnym, odgwizdanym po reakcji Pawła Sokolnickiego. Norweg odmachnął ręką do góry w geście protestu w kierunku Pawła, a Szymon mówił przed meczem zawodnikom "będziemy rozmawiać, będę tłumaczył wam wszystkie decyzje, ale nie pozwolę na protesty, które będą podburzać innych piłkarzy czy trybuny, co będzie obniżać autorytet sędziów" - przekazał Listkiewicz.
- Widząc ten gest Haalanda - zwykły, zdarzają się takie w meczu, ale nieładny - podbiegł ostro, ale bez żadnych wulgaryzmów czy agresji i udzielił mu reprymendy. To podziałało świetnie, bo już pięć minut później przybili piątkę, a w przerwie w tunelu uśmiechnięci ze sobą rozmawiali. Nic wielkiego się nie stało, sytuacja, jakie zdarzają się w meczach. Arbiter musi zarządzać emocjami, raz uśmiechem, raz ostrzej, ale później znowu musi zejść na niższy poziom emocji - dodał.
- To w ogóle jest duży atut Szymona, że w każdym meczu wyczuwa emocje zawodników, wie z kim i jak trzeba rozmawiać. Wie, do kogo lepiej nie podchodzić, bo tak w kimś buzują emocje, że może tylko pogorszyć sytuację, więc lepiej chwilę poczekać. Do drugiego trzeba podejść i ostro zwrócić uwagę. W sędziowaniu na najwyższym poziomie tym, co oddziela arbitrów dobrych i bardzo dobrych od wybitnych jak Szymon, to zarządzanie meczem - podsumował.
Teraz Marciniak i spółka mogą przygotowywać się do wspomnianego finału Ligi Mistrzów. Mecz Interu i Manchesteru City zaplanowano na 10 czerwca.