Słynny trener w szpitalu. Wszystko przez stadion rywali
Tite przeżył chwile grozy po spotkaniu Copa Libertadores. Były selekcjoner reprezentacji Brazylii został przewieziony do szpitala.
W piątek prowadzone przez Tite Flamengo mierzyło się w rewanżu Copa Libertadores z Bolivarem La Paz. Ostatecznie przegrało 0:1 po wygranej 2:0 w pierwszym meczu!
63-latek nie uczestniczył natomiast w celebrowaniu awansu do ćwierćfinału. Po konferencji prasowej ceniony szkoleniowiec potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej.
Trener poczuł się źle z powodu zbyt długiego przebywania na dużej wysokości. Właśnie z tego słynie Estadio Hernando Siles. Przez wiele lat grała tam reprezentacja Boliwii.
Położenie na 3600 m n.p.m. było skutecznie wykorzystywane przez kadrę. Miejscowi zawodnicy nie mieli problemu z grą w wymagających warunkach w stosunku do rywali.
U starszego trenera doszło jednak do poważniejszego pogorszenia stanu zdrowia, niż u piłkarzy. Wykryto u niego migotanie przedsionków, podwyższone tętno i arytmię.
Były selekcjoner "Canarinhos" pozostaje jednak przytomny, a jego stan ustabilizował się. Spędzi w szpitalu jeszcze kilka kolejnych dni, by w pełni wrócić do zdrowia i pracy.
Doraźnie obowiązki Tite przejęli asystenci. W ćwierćfinałach Copa Libertadores, zaplanowanych na drugą połowę września, Flamengo zmierzy się z urugwajskim Penarolem.