"Słowa są tanie, teraz można mówić wszystko". Kwiatkowski uderza w PZPN, udzielił głośnego wywiadu

Kwiatkowski pracował w PZPN-ie przez ponad dekadę. Jego umowa oficjalnie wygasa 5 stycznia. Ponad 160 dziennikarzy i fotoreporterów podpisało się ostatnio pod listem z wyrazami wsparcia dla byłego team managera kadry. On sam bardzo to docenia.

- Byłem zszokowany, trudno mi było uwierzyć, że powstał. Szczerze? Poleciała łza ze wzruszenia. Czytałem, co się dzieje wokół mnie, jaki wydźwięk mają komentarze po zwolnieniu z PZPN, co piszą zaskoczeni kibice, moje profile w mediach społecznościowych dosłownie płonęły – szczególnie w pierwszych dniach po decyzji - przyznał Kwiatkowski.

- To dla mnie najlepsze referencje, lepszych nie umiałbym sobie wymarzyć i wyobrazić. To najpiękniejsze podziękowanie za 11 lat pracy. Wiadomo, że z PZPN nigdy takiego listu nie dostanę, skoro nawet w komunikacie o zwolnieniu mnie z pracy nie padło słowo "dziękuję". Wasz list pokazał, że moja praca, która niekoniecznie spotkała się z akceptacją obecnych władz PZPN, była dobra - dodał.

Cezary Kulesza w niedawnej rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" podkreślał, że związek miał przygotowane specjalne podziękowania dla Kwiatkowskiego. Ten zupełnie nie wierzy jednak w słowa prezesa PZPN.

- Wygląda, że naprawdę szykowali mi wielką niespodziankę i trzymali ją w olbrzymiej tajemnicy, bo podczas pożegnania nie zauważyłem choćby ułamka chęci powiedzenia zwykłego "dziękuję". Słowa są tanie, teraz mówić można wszystko. Ja też mogę powiedzieć, że w przyszłym sezonie planuję grać w Realu Madryt. A jak się to ma do rzeczywistości, to wszyscy wiemy… - stwierdził.

- Na koniec mogę powiedzieć jedno: "Tak, kochałem reprezentację Polski". A rozstanie z kimś, kogo się kocha, zawsze jest trudne - zakończył były rzecznik prasowy PZPN.