Sławomir Peszko odpiera zarzuty. "Długo pracowałem na swoje nazwisko. Zasłużyłem na tak dobry kontrakt"

Nowy zawodnik Wieczystej Kraków - Sławomir Peszko, przyznał, że jego zdaniem zasłużył na wysoki kontrakt, mimo że jego klub na co dzień występuje w rozgrywkach klasy okręgowej.
- Nie do końca po drodze było mi z trenerem Piotrem Stokowcom, któremu mój charakter nie pasuje, a mnie jego, więc lepiej było się rozstać. Kontrakt z Lechią rozwiązałem z winy klubu w związku z zaległościami w regulowaniu zobowiązań kontraktowych, czyli na swoją korzyść. Dzięki temu umowę podpisać kontrakt z Wieczystą - przyznał Peszko.
- Interesowały się mną cztery kluby. W Widzewie Łódź szefowie nie do końca byli zdecydowani na poje przyjście. Dwie osoby były na "tak", ale jedna, która ma w zasadzie ostateczny głos, nie za bardzo była przekonana do mojej osoby, więc transfer nie doszedł do skutku. Trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, Mariusz Lewandowski - mój dobry znajomy z boiska - chciał, żebym pomógł jego drużynie w awansie do ekstraklasy, ale ona nie gra tak dobrze, żeby był pewny jej udział w barażach - dodał.
- Na swoje nazwisko pracowałem długo, przez wiele lat gry zarówno w reprezentacji, jak i w klubach ekstraklasy. Zasłużyłem sobie więc na dobry kontrakt w ekipie Wieczystej - zakończył Peszko.