Śląsk Wrocław zmieni trenera? Klub kontaktował się z możliwym następcą Vitezslava Lavicki [NASZ NEWS]
To byłaby duża niespodzianka, jeśli nie powiedzieć sensacja. Śląsk Wrocław, piąta drużyna PKO Ekstraklasy, szykuje się do zmiany trenera? Jak ustaliliśmy, klub sondował możliwość zatrudnienia Macieja Stolarczyka - obecnego selekcjonera reprezentacji Polski do lat 21. Czy Vitezslav Lavicka faktycznie zasłużył na zwolnienie?
W poniedziałkowy wieczór na twitterze prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, pojawił się tajemniczy wpis (pisownia oryginalna): „Panowie Prezesi, trenerzy w PZPN naprawdę nie czekają na wasze telefony i oferty pracy... jest im tutaj bardzo dobrze. Szkoda czasu”.
Oczywiście od razu ruszyła lawina domysłów, który z klubów zaledwie po trzech kolejkach od wznowienia rozgrywek rozgląda się za nowym szkoleniowcem. Głowni „podejrzani”? Lech Poznań, Zagłębie Lubin i Cracovia.
Telefon do Stolarczyka
Pudło. Jak ustaliliśmy, to działacze Śląska Wrocław chwycili za telefon, a „trenerem z PZPN” było nazwisko Macieja Stolarczyka, który kilka miesięcy temu zastąpił Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera kadry do lat 21.
Śląsk, który zajmuje w lidze piąte miejsce i traci do podium zaledwie trzy punkty, szykuje się do zmiany? Z jednej strony zaskoczenie. Z drugiej drużyna z Dolnego Śląska lepiej prezentuje się na papierze niż po bliższym przyjrzeniu się jej wynikom i występom.
Zespół Lavicki należy do grupy, która po wznowieniu rozgrywek w 2021 roku, nie wygrała jeszcze spotkania. W tym podzbiorze jest także Lech Poznań, Cracovia czy sąsiedzi z Zagłębia Lubin. Krótkofalowo nie wydaje się to jeszcze wielkim problemem, bo za nami dopiero trzy kolejki w nowym roku. Śląsk jednak gra przeciętnie od dłuższego czasu.
Przeciętne punktowanie w przeciętnej lidze
Jego wciąż wysokie miejsce w tabeli to niestety efekt przeciętności całej ligi, a nie tego, co prezentuje na boisku. Ekstraklasa wybacza dużo. Klubom uchodzi płazem nawet kilka poważnych potknięć, a ostatnio wpadki zaliczają wszyscy oprócz Pogoni. Choćby Legia, która przegrała ze Stalą na koniec 2020 i z Podbeskidziem na początku 2021 roku.
Analizując dyspozycję wrocławian na dłuższym dystansie, jest ona po prostu bardzo kiepska. Śląsk wygrał zaledwie pięć z piętnastu ostatnich spotkań. W tym czasie zdobywał 1,26 punktu strzelając nieco powyżej jednego gola na mecz. Słabo, ale miejsce w tabeli niewiele na tym ucierpiało. Klub wciąż utrzymywał się w czołówce, jakby nie zwracając na siebie uwagi, bo inni byli równie słabi.
Co prawda aż dziewięć zespołów punktowało w tym okresie lepiej, ale to przewaga jednego-dwóch oczek. Jedynie Pogoń, Legia i Raków wypracowały sobie znaczącą, ale nie miażdżącą przewagę. Śląsk grał więc przeciętnie, ale nie odstawał drastycznie od innych, co tylko udowadnia, jak niezdrowo wyrównana jest dziś krajowa stawka.
Dopiero na zewnątrz widać, jak bardzo brakuje nam dwóch-trzech dominatorów, którzy mogliby regularnie grać w fazach grupowych europejskich pucharów, ale to już temat na inną opowieść.
Ostatnie 15 kolejek w PKO Ekstraklasie.
Pracuje długo, efektów mało?
Wotum nieufności dla Lavicki na pierwszy rzut oka może bardzo dziwić, bo Śląsk trudno ganić za miejsce w tabeli. Z drugiej strony statystyki mówią, że drużyna niczym się nie wyróżnia. Wtopiła się w szarzyznę tego sezonu, gdzie wystarczy, że faworyt obniży formę o dziesięć procent, a słabszy zespół o dziesięć procent ją podwyższy, i wszystko może się zdarzyć.
Być może szefowie Śląska mają znacznie większe aspiracje. Chcieliby zagrać w Europie, do której jedyna droga wiedzie przez ligę skoro zespół wcześnie odpadł z Pucharu Polski. Może z zazdrością patrzą na Szczecin, gdzie wykorzystują starą jak świat zasadę, że nie tracąc goli, nie przegrywasz meczów i tym sposobem zasiadają na fotelu lidera. Pogoń nie gra porywająco, ale piekielnie skutecznie w defensywie. „Portowcy” nie stracili gola w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach, z których trzy wygrali strzelając zaledwie jedną bramkę. Godna pozazdroszczenia efektywność. Kosta Runjaić nie stworzył drużyny, która rzuca rywali na kolana. Pogoń jest ostrożna i wykorzystuje szanse. To na Ekstraklasę wystarczy.
Lavicka, podobnie jak Runjaić, znajduje się w grupie siedmiu trenerów pracujących w lidze powyżej dwóch lat. Tymczasem nie widać, aby jego zespół robił jakieś wyraźne postępy. Grał według wypracowanego stylu jak w Szczecinie czy Częstochowie. Śląsk jest szary. Może sondowanie rynku trenerskiego bierze się z ambicji według których wrocławianie powinni na miejscu wyżej wymienionych. Choć na obronę trenera, czy obecna kadra i jakość zawodników, realnie pozwala na takie ambicje?
Po siedemnastu kolejkach minionego sezonu Śląsk był liderem. Miał na koncie aż osiem punktów więcej niż obecnie. Strzelał więcej (25 vs. 17) i tracił mniej (15 vs. 17) goli. Ktoś w gabinetach musi to analizować i zastanawiać się, czy wymiana Czecha, który ma ważny kontrakt do czerwca 2022 roku, nie jest zasadna.
Nierealna opcja
Ostatnie spotkanie z Wisłą Kraków pokazało, jak duży wpływ na jej grę ma Peter Hyballa. „Biała Gwiazda” gra dziś efektownie. Narzuca swój styl. Pressuje rywali przez cały mecz. Gdyby nie splot złych okoliczności, banalnych wpadek w obronie, błędów sędziów i nieskuteczności, w 2021 miałaby komplet punktów. We Wrocławiu powinna wygrać, ale formą błysnął Matus Putnocky.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy Lavicka zasłużył na dymisję, i czy faktycznie ona nastąpi. Faktem jest, że Śląsk bierze taką możliwość pod uwagę. Dlaczego Maciej Stolarczyk? We Wrocławiu pojawiło się kilku młodych zawodników - Mateusz Praszelik, Marcel Zylla czy Łukasz Bejger. Pewnie zadaniem nowego sternika byłoby konsekwentne wprowadzanie i budowanie zespołu wokół piłkarzy dwudziestokilkuletnich.
Na dziś Stolarczyk jest jednak opcją nierealną. Dlatego jeśli Śląsk zdecyduje się na zmiany, musi szukać dalej.