Skandal w lidze rosyjskiej. "Jutro wycofamy klub z rozgrywek. Nie chcę brać udziału w błazenadzie" [WIDEO]
W weekend rozpoczął się sezon 2020/2021 w lidze rosyjskiej. Już w pierwszej kolejce doszło do ogromnego skandalu. Spartak Moskwa zremisował 2:2 z PFK Soczi. W końcówce spotkania goście dostali rzut karny, chociaż mnie było mowy o faulu. To rozsierdziło właściciela stołecznej drużyny, Leonida Fieduna.
Rosjanie jako jedni z pierwszych zainaugurowali rozgrywki w sezonie 2020/2021. Niedzielny mecz Spartaka Moskwa z PFK Soczi zakończył się jednak skandalem.
Gospodarze już po dziesięciu minutach prowadzili 2:0. Bramki dla stołecznej drużyny zdobywali Alexander Sobolev oraz Jordan Larsson.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a PFK Soczi otrzymało dwa rzuty karne. Szczególnie drugi z nich, podyktowany w samej końcówce, wywołał ogromne kontrowersje.
Nie ma bowiem mowy o faulu w "szesnastce". Zawodnik gości najpierw oddał strzał na bramkę rywali, a później sam trafił w rywala i przewrócił się w polu karnym.
Decyzja arbitra wywołała furię w drużynie Spartaka. W mediach w język nie gryzł się właściciel drużyny, Leonid Fiedun.
- Jutro wycofamy klub z rozgrywek. Tak napiszcie. Nie chcę brać udziału w tej błazenadzie i tracić na to pieniędzy - powiedział.
- Sprawa ma głębsze dno, bo władze Spartaka napisały pod koniec poprzedniego sezonu list otwarty do władz ligi, twierdząc, że klub jest umyślnie krzywdzony decyzjami sędziów. Dzisiejszy rywal - Soczi, to niemal klub satelicki Zenita St. Petersburg, rządzony za Gazpromowe pieniądze - tłumaczy na Twitterze Arkadiusz Stolarek.