Sędzia finału PP odpowiedział na zarzuty. Dobitne słowa
Pogoń Szczecin miała duże uwagi do decyzji, które Tomasz Kwiatkowski podejmował w finale Fortuna Pucharu Polski. Sędzia odpowiedział na zarzuty.
Finał Fortuna Pucharu Polski przyniósł wielkie emocje. Wisła wyrównała w dziewiątej minucie doliczonego czasu drugiej połowy. Gola na wagę triumfu strzeliła na początku dogrywki.
Piłkarze, trenerzy i działacze Pogoni po meczu kierowali swoje pretensje do Kwiatkowskiego. Nie dość, że sędzia doliczył dużo minut, to - zdaniem "Portowców" - wyrównujący gol padł w kontrowersyjnych okolicznościach. Niektórzy dopatrywali się spalonego Eneko Satrusteguiego.
- Zostały wyrysowane linie przez sędziego VAR i obaj zawodnicy byli równo, to znaczy obrońca wyznaczał linię. Kolano zawodnika, który potencjalnie mógł być na spalonym, na tym spalonym jednak nie było. Bez ofsajdu - stwierdził Kwiatkowski w rozmowie z portalem Weszlo.com.
Dyskusje wywołało też miejsce, z którego Wisła biła wspomniany rzut wolny. Bramkarz "Białej Gwiazdy" wznawiał grę z własnej połowy, lecz przesunął piłkę o kilka metrów w kierunku bramki rywali.
- Oczywiście – to miejsce wznowienia nie było idealnie tam, gdzie faul, można to sprawdzić, ale po pierwsze – ta wrzutka nie poszła w pole karne, skąd zawodnik strzelał, tylko przed szesnastkę, gdzie Alan Uryga przedłużał piłkę. Po drugie dla bramkarza to, czy kopnie na 50 metrów, czy na 60, jest kwestią siły, więc nie wydaje mi się, że to wypacza wynik. Naturalnie to jest kwestia sporna, czy moglibyśmy być bardziej dokładni i tutaj widzę punkt do poprawy dla siebie, ale to nie wypaczyło wyniku meczu! Nie przyczyniłem się do tego, że ta bramka padła - podkreśla Kwiatkowski.
Arbiter podtrzymuje też swoją decyzję o niepodyktowaniu rzutu karnego dla Pogoni w końcówce meczu. Według niego nie było ku temu przesłanek.