Sarapata wciąż jest prezesem Wisły?! Grożą jej konsekwencje prawne i finansowe

Narasta zamieszanie wokół Wisły Kraków. Choć Marzena Sarapata złożyła dymisję, to formalnie wciąż pozostaje prezesem "Białej Gwiazdy"!
O tym, że Sarapata zrezygnowała z kierowania piłkarską spółką, poinformowano po ogłoszeniu porozumienia z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem w sprawie przejęcia klubu. Zgodnie z oświadczeniem, które wówczas opublikowano, pełniącym obowiązki prezesa klubu został związany z nowymi inwestorami Adam Pietrowski.
Okazuje się, że sprawa także w tej kwestii nie została jeszcze wyjaśniona. Zgodnie z polskim prawem zmiany w zarządzie spółek akcyjnych należy zgłosić w KRS w ciągu siedmiu dni. Do dziś w rejestrze jako prezes Wisły Kraków SA figuruje jednak Sarapata. Co więcej, Pietrowski nie mógł objąć funkcji, która jest mu przypisywana. Zgodnie z prawem takie stanowisko... nie istnieje.
Jacek Masiota, prawnik od wielu lat działający w polskiej piłce, twierdzi, że Sarapata i inni członkowie zarządu piłkarskiej Wisły mogą mieć poważne problemy z prawem. Jego zdaniem już dwa lata temu zachodziły przesłanki do złożenia wniosku o upadłość klubu. Zarząd, który opóźnia podjęcie takiej decyzji, musi liczyć się z konsekwencjami karnymi. Masiota uważa, że Sarapacie grozi także pociągnięcie do odpowiedzialności z tytułu naruszenia innych przepisów. Wymienia m.in. działanie na szkodę wierzycieli klubu.
- Prezes nie może autorytarnie przelać dostępnych pieniędzy na konto jednego wierzyciela. To jest niezgodne z prawem. Po to jest upadłość, by środki, które są na koncie spółki gromadzone, rozdzielić między wierzycieli. Z tego co czytałem zarząd przed swoim odejściem wykonał kilka przelewów, czyszcząc rachunek bankowy - mówi prawnik w rozmowie ze Sport.pl.
Rezygnacja ze stanowiska - jeśli była skuteczna - może nie pozwolić uniknąć Sarapacie odpowiedzialności finansowej z powodu długów Wisły.
- Po to jest upadłość, żeby chronić przed tym prezesów. Jeżeli tego nie robią, to się narażają. Jestem przekonany, że pani Sarapata może mieć problem! Tak przy okazji jeśli prezesem został pan Pietrowski, to też go to dotyczy - kończy Masiota.