Sam "wstawił się" do składu. W nagrodę wyleciał z kadry
Grant-Leon Ranos liczył na szybkie zdobycie posłuchu u selekcjonera reprezentacji. Skończyło się jednak kompromitacją.
W poprzednim tygodniu Gruzja pokazała moc w barażach o utrzymanie w lidze B Ligi Narodów. W pierwszym starciu pokonała Armenię 3:0. W rewanżu wygrała z kolei z podopiecznymi John van't Schipa 6:1.
Już pierwszy mecz przesądził o tym, kto spadnie do niższej dywizji. Ormianie liczyli więc na to, że w drugim spotkaniu z Gruzinami selekcjoner sprawdzi nowych graczy. Liczył na to także Grant-Leon Ranos.
U Ołeksandra Petrakowa napastnik Kaiserslautern mógł bowiem liczyć na pewne miejsce w składzie. Pod wodzą nowego trenera wylądował natomiast na ławce po raz pierwszy w reprezentacyjnej karierze!
21-latek postawił zatem na pokerową zagrywkę. Postanowił zwrócić się do szkoleniowca, czy wystawi go w składzie na niedzielne starcie. W przeciwnym razie zagroził szybkim powrotem do klubu.
61-letni Holender nie dał sobie jednak w kaszę dmuchać. Nie dość, że odmówił podopiecznemu, to jeszcze... sam postanowił wyrzucić go ze zgrupowania. Wyjawił to podczas niedawnej konferencji prasowej.
- Ranos podszedł do mnie i wyraził chęć wystąpienia w pierwszym składzie, grożąc, że w przeciwnym razie opuści drużynę. Odpowiedziałem, że najprawdopodobniej nie wystąpi i zdecydowałem, że nie będzie częścią kadry. Żaden gracz nie może stawiać się ponad zespołem - przekazał.
Wiele wskazuje na to, że Ranos spędzi kolejne miesiące poza kadrą. Jak dotychczas strzelił cztery gole i dorzucił asystę w 17 występach w reprezentacji. Portal Transfermarkt wycenia go na 800 tysięcy euro.