Sabotażysta w barwach Pogoni. Tak zawalił dwie bramki w hicie [WIDEO]
Leo Borges nie ma najlepszego okresu w swojej karierze. Po poważnym błędzie w finale Fortuna Pucharu Polski przyszedł czas na fatalny występ w meczu z Rakowem Częstochowa.
Mecz w Częstochowie nie zaczął się dla Pogoni dobrze. Już w szóstej minucie goście sprokurowali rzut karny. Stało się tak za sprawą Borgesa, który wyciągnął rękę i zatrzymał nią dośrodkowanie.
Do "jedenastki" podszedł Papanikolaou. Pierwszą próbę pomocnika zatrzymał Cojocaru, ale przy dobitce bramkarz "Dumy Pomorza" był już bezradny.
Na tym problemy Pogoni się nie zakończyły, gdyż Borges wciąż popełniał błędy. W 20. minucie defensor w dziecinny sposób stracił piłkę w pojedynku z Yeboahem. Skrzydłowy dograł zaś do Crnaca, a ten bez trudu trafił do siatki.
Dwa gole dla Rakowa, dwa wielkie błędy ze strony jednego zawodnika. Błędy bardzo kosztowne, bo skutkujące jedynymi trafieniami w pierwszej połowie.
- Borges ograny jak junior... Ani to stoper, ani prawy obrońca. Jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego - podsumował Maciej Chudzik z "My Portowcy podcast".
AKUTALIZACJA 22:05
Ostatecznie Raków wygrał z Pogonią 2:1 (2:0). O szczegółach przeczytacie TUTAJ.