"Rozumiem zazdrość, ale są granice". Listkiewicz broni Marciniaka. Jest zachwycony jego sędziowaniem
Michał Listkiewicz broni Szymona Marciniaka po meczu Napoli z Milanem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Były prezes PZPN uważa, że 42-latek nie popełnił zarzucanych mu błędów.
Napoli zremisowało u siebie z Milanem 1:1. Do półfinału awansowali goście, którzy w pierwszym meczu wygrali 1:0.
Być może rywalizacja potoczyłaby się inaczej, gdyby Marciniak podyktował rzut karny dla Napoli za wejście Rafaela Leao w nogi Hirvinga Lozano. O tym, że gospodarzom należała się jedenastka przekonywał Rafał Rostkowski. Po meczu żalu do polskiego arbitra nie krył Luciano Spalletti.
Marciniak ma jednak swoich obrońców. Listkiewicz uważa, że Polak nie popełnił w Neapolu żadnego błędu.
- Nie wiem, kto mógł to w ogóle rozważać, po wybiciu piłki przez rywala zawodnik Napoli rzucił się na murawę. Nie ma się nad czym zastanawiać. Na razie Szymon jest w formie jak w finale MŚ. Wszystkie jego decyzje są prawidłowe i podjęte w sposób precyzyjny. Karny dla Milanu był bezdyskusyjny, powtórki nie pozostawiły złudzeń - powiedział Listkiewicz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Były prezes PZPN bronił arbitrów meczu Napoli z Milanem także w mediach społecznościowych. Zdecydowanie zareagował na uwagę byłego sędziego Marcina Borskiego, który uważa, że w starciu z Leao z Lozano zawinił VAR.
- Marcin, Ty na serio? Rozumiem zazdrość, ale są granice - stwierdził Listkiewicz w odpowiedzi na jego wpis.