"Rozpierducha. Można się zastanawiać, czy ktoś ma nad tym kontrolę". Mocne słowa Dudka o reprezentacji Polski

Jerzy Dudek jest zaniepokojony sytuacją reprezentacji Polski. - Na razie jesteśmy na placu budowy, na którym jest „rozpierducha” - wypalił były bramkarz.
Polacy zakończyli udział w kolejnej edycji Ligi Narodów. We wrześniu przegrali z Holandią 0:2 i wygrali z Walią 1:0. Ostatecznie biało-czerwoni utrzymali się w najwyższej dywizji LN, ale poziom ich gry wywołał wiele komentarzy. Dudek jest zaniepokojony tym, w jaki sposób prezentuje się drużyna narodowa.
- Skoro nie wiemy, jak mamy grać, to można się spodziewać, że zagramy ultradefensywnie i będziemy mogli jedynie liczyć na łut szczęścia i przypadkowy remis albo wygraną, jak miało to miejsce z Walią. To spotkanie dobitnie pokazało, że nic u nas nie funkcjonowało jak należy, rządził przypadek. Radość była za to ogromna, jakbyśmy wygrali z silnym przeciwnikiem. To też pokazało, jak bardzo obniżyliśmy standardy i wymagania wobec kadry. Jesteśmy w stanie zaakceptować wszystko, byle tylko wynik się zgadzał - stwierdził Dudek w "Przeglądzie Sportowym".
Były bramkarz ma do Michniewicza więcej zarzutów. Jego zdaniem selekcjoner nie potrafi wykorzystać potencjału Roberta Lewandowskiego. Czeka też na konkretne pomysły na zagospodarowanie innych zawodników.
- Trener ma niespełna dwa miesiące, aby podjąć ważne, często radykalne decyzje. Nie mówię, żeby skreślić tych zawodników, którzy są obecnie najmocniej krytykowani. Absolutnie jestem daleki od tego. Mam na myśli Grześka Krychowiaka, który ze Szwecją rozegrał bardzo dobry mecz, ale wchodził z ławki, co też powinno dać trenerowi sporo do myślenia - zaznaczył Dudek.
49-latek uważa, że błędem było to, że w ostatnich meczach szansy nie dostał Kamil Grosicki. Jego zdaniem skrzydłowy Pogoni może przydać się na mundialu.
- Trzeba się spodziewać kilku kontuzji, być może forma u niektórych graczy wystrzeli. To sprawi, że trener będzie musiał popisać się selekcjonerską intuicją. Na razie jesteśmy na placu budowy, na którym jest „rozpierducha” i można się zastanawiać, czy ktoś ma nad tym kontrolę - podsumował Dudek.