Rosjanie uderzają w Grzegorza Krychowiaka. "Napluł swojemu klubowi w twarz. Skandal"
Grzegorz Krychowiak ponownie stał się obiektem ataku rosyjskich mediów. Portal "Sport24.ru" wystosował ostrą krytykę reprezentanta Polski, którego określono mianem zdrajcy.
W wyniku agresji Rosji na Ukrainę FIFA i UEFA stworzyły precedens, który umożliwiał zawodnikom z lig, których kraje zostały wciągnięte w tę wojnę, zmianę klubu poza okienkiem transferowym. Z tej sposobności skorzystał między innymi Grzegorz Krychowiak.
Reprezentant Polski nie zastanawiał się zbyt długo i podjął decyzję o wyjeździe z Rosji. Defensywny pomocnik opuścił szeregi Krasnodaru i przeniósł się do AEK Ateny, gdzie zbiera dobre opinie.
W państwie Władimira Putina jest jednak uważany za zdrajcę. Lokalne media uważają, że Grzegorz Krychowiak działał na szkodę swojego poprzedniego pracodawcy.
- Wyjechał bez żadnego pytania. FIFA zezwoliła cudzoziemcom na zawieszenie kontraktów do lata. A Krychowiak, według plotek, nie tylko sam skorzystał z tej opcji, ale także namówił innych krasnodarskich zawodników do odejścia z drużyny. To skandal - możemy przeczytać na portalu "Sport24.ru".
Wcześniej podobną krytykę przygotował Maksim Diemienko, były rosyjski piłkarz.
- Obcokrajowcy wyjechali w poszukiwaniu lepszych opcji dla siebie. Po prostu porzucili drużynę. Weźmy Krychowiaka. Został kupiony za duże pieniądze, uwierzyli w niego i uczynili kapitanem drużyny. I okazuje się, że on napluł klubowi w twarz i odszedł - zawyrokował 46-latek w wywiadzie cytowanym przez "WP Sportowe Fakty".
Sam Krychowiak nie bierze jednak krytycznych słów Rosjan do siebie. Reprezentant Polski podkreśla, że ich zdanie jest dla niego zupełnie nieistotne.
- W ogóle mnie nie interesują. To opinie ludzi, którzy nic nie wiedzą, nawet mnie to nie rusza. Ja na przykład nie będę oceniał wszystkich Rosjan, a tak jest teraz najłatwiej. Mam tam kolegów, poznałem dobrych ludzi. W mojej opinii nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Większość ludzi, z którymi miałem kontakt, są przeciwko wojnie - wyznał w rozmowie z "WP Sportowe Fakty".