Roman Kosecki: Baza w Polsce to nie jest zły pomysł. We własnym domu byłoby najlepiej
UEFA dziś podjęła decyzję o zmianie miast, które będą gościć piłkarskie mistrzostwa Europy. Sprawa w dużej mierze dotyczy reprezentacji Polski. Swoje spojrzenie na tę sytuację przedstawił Roman Kosecki w rozmowie z "Interia Sport".
Polscy piłkarze mecze w fazie grupowej EURO mieli rozegrać w Bilbao i Dublinie. Te miasta zostały jednak odsunięte od organizacji tej prestiżowej imprezy. Wobec tego "Biało-Czerwoni" - jak zadecydowała UEFA - zagrają w Petersburgu i Sewilli.
Z takiego rozstrzygnięcia nie jest zadowolony Roman Kosecki. Były piłkarz zauważa, że oba miasta oddalone są od siebie o niemal 4500 kilometrów, a to może wpłynąć na dyspozycję zawodników.
- Zmęczenie po meczu, przelot, regeneracja, kolejny mecz i znów przelot. Na pewno będzie to miało jakiś wpływ na wypoczynek zawodników, ale teraz samoloty nie są takie, jak w dawnych czasach. Jest to luksus i piłkarze będą mieli czas na wypoczynek. Choć ja w ogóle jestem zwolennikiem rozgrywania mistrzostw Europy w jednym lub w dwóch państwach. Wtedy to święto jest większe - ocenił.
- Ostatnio w ogóle w UEFA można zaobserwować duże zawirowania. Euro w kilku krajach, propozycja powstania Superligi. Maksymalna pogoń za pieniędzmi - dodał.
Wciąż nie podano oficjalnej informacji o tym, gdzie reprezentacja Polski będzie miała swoją bazę podczas mistrzostw Europy. Kosecki jest za tym, by nasi piłkarze zostali w kraju.
- Baza w Polsce to nie jest zły pomysł. Skoro mamy grać w Petersburgu i w Sewilli, to gdzieś pośrodku, we własnym domu, byłoby najlepiej. Myślę jednak, że będzie trochę ucieczka od dziennikarzy, zgiełku i dla spokoju zdecydują się na zagranicę, choć ja bym poważnie myślał o naszym kraju - zakończył.