Roman Abramowicz zagrożony wieloletnim więzieniem w Rosji? Może odpowiedzieć za użycie zakazanego słowa

Roman Abramowicz zamierza sprzedać Chelsea. Swoje motywy wyjaśnił w oświadczeniu, które może sprowadzić na niego kłopoty w Rosji.
Dwanaście dni temu Rosja napadła zbrojnie na Ukrainę i rozpoczęła wojnę na pełną skalę. Zachód reaguje sankcjami gospodarczymi, sportowymi, czy wymierzonymi w oligarchów kojarzonych z reżimem Władimira Putina.
Wśród nich jest też Roman Abramowicz, który zaczął na gwałt szukać kupców na swoje londyńskie nieruchomości i Chelsea. Za klub, którego właścicielem jest od 2003 roku, chciałby otrzymać nawet 3 mld funtów.
Rosjanin w zeszłym tygodniu wydał specjalne oświadczenie w sprawie swojego odejścia z Chelsea. Napisał w nim, co zamierza zrobić z częścią pozyskanych pieniędzy.
- Poinstruowałem mój zespół, by założył fundację charytatywną, która otrzyma dochód netto ze sprzedaży klubu i przekaże go na rzecz wszystkich ofiar wojny w Ukrainie
- czytamy.
- czytamy.
Do intencji Abramowicza można mieć uzasadnione podejrzenia, ale w jego komunikacie uwagę zwraca przede wszystkim słowo "wojna". Rosyjscy propagandyści zaznaczają przecież, że ich kraj jej nie prowadzi, a obecność jego wojsk w Ukrainie jest efektem "operacji wojskowej", "specjalnej" lub "pokojowej".
Rosja swój kłamliwy przekaz chce utwardzać ustawodawstwem. W piątek Duma Państwowa przyjęła przepisy, które wprowadzają kary za rozpowszechnianie "fałszywych wiadomości" na temat rosyjskich sił zbrojnych. Za informacje na temat wojny, a zatem choćby używanie tego słowa, grozi do 15 lat więzienia. Kara - zgodnie z takimi zapisami - mogłaby czekać też Abramowicza.
Na wprowadzenie przepisów zareagowały niezależne media. Wiele z nich wycofało już swoich korespondentów z Rosji. Redakcje obawiały się o to, że podając prawdziwe informacje zostaną aresztowani.