Robert Lewandowski na gorąco skomentował wybory Michała Probierza. "Są adrenalina i stres"
Robert Lewandowski był gościem "TVP Sport" przed meczem z Wyspami Owczymi. Reprezentant Polski nie ukrywał, że mocno stresuje się czwartkowym spotkaniem, nie mogąc pomóc kolegom na boisku.
"Lewy" ze względu na kontuzję kostki nie mógł przyjechać na październikowe zgrupowanie kadry. Spotkanie z Wyspami Owczymi obejrzy tylko w telewizji. Nie ukrywa, że mocno się nim stresuje.
- Nie będę ukrywał, że to jest dla mnie nowe doświadczenie. Adrenalina i stres są. Niemoc i fakt, że będę oglądał chłopaków tylko przed telewizorem, najmocniej je wywołuje. Wspieram drużynę bardzo mocno. Mam nadzieję, że koniec końców wszystko będzie dobrze, a powiew nowego trenera będzie widoczny. Nie oszukujmy się, treningów nie było. Było mało czasu, aby pozmieniać dużo rzeczy - powiedział Lewandowski.
- Wiadomo, że to trener podejmuje decyzje. Patrząc na to, w jakiej sytuacji jest reprezentacja, to rozmawiamy o specyficznym meczu. Będziemy grali na sztucznej murawie, w bardzo trudnych warunkach. Mam nadzieję, że nie będzie wiało, bo to dla obu drużyn czynnik, który najbardziej przeszkadza - podkreślił.
- Wierzę w chłopaków, w to, że zrobią dobrą robotę i zwyciężą w tym meczu. To jest najważniejsze. Wierzę też w to, że Albania u siebie zdobędzie trzy punkty i będziemy walczyć o bezpośredni awans na mistrzostwa Europy - dodał.
Lewandowski na antenie "TVP Sport" podkreślił, że wierzy w kolegów z kadry, także w debiutantów, których desygnował do gry Michał Probierz. Wyjaśnił też swoje słowa nt. opaski kapitana, po których wybuchła spora burza.
- Oczywiście rozmawiałem z trenerem, miałem kontrakt z piłkarzami, ale wiedząc, że nie jestem na miejscu, nie chciałem przesadzać. Wiedziałem, że jestem na odległość i za wiele nie mogę zrobić. Nie chciałem za bardzo uczestniczyć w tym wszystkim, bo to nie jest na dzień dzisiejszy moja rola. Mając kontuzję, muszę się skupić na rehabilitacji. Wsparcie ode mnie jest jak najbardziej, ale przesadne interesowanie się tym wszystkim już nie - stwierdził.
- Rola opaski na samym boisku nie jest aż tak duża. Nie mówię o tym, co się dzieje poza nim, bo to zupełnie inna rzecz. Jak już trwa mecz, to cała drużyna musi grać. To, że ktoś ma opaskę na ręku, nie oznacza, że będzie szybciej biegał albo lepiej strzelał na bramkę. Myślę, że "Zielu" spokojnie sobie poradzi, ale na końcu najważniejsze jest, aby reprezentacja wygrała dwa mecze - zakończył.