Reprezentant kraju uprowadzony w drodze na trening. Szokujący finał
Nicolas Fonseca został porwany przez nieznanych sprawców. Piłkarz nie mógł się jednak spodziewać późniejszego obrotu wydarzeń.
W czwartek Nicolas Fonseca zmierzał na trening Clubu Leon przed starciem z Clubem Tijuana. Zanim dotarł do klubowego ośrodka, do jego auta wparowali jednak nieznani mężczyźni.
Jeden z nich przejął kierownicę, a pozostali zajęli się unieszkodliwieniem 26-letniego Urugwajczyka. Ten mógł mieć w głowie czarne myśli. Zagrożone było bowiem jego zdrowie i życie.
Ostatecznie porywacze nie zdecydowali się jednak na żaden radykalny krok. Po dwugodzinnej podróży pozbyli się Fonseki 25 kilometrów od Leon, na autostradzie pod Lagos de Moreno.
Zawodnikowi nic się nie stało. "Pamiątkami" po niebezpiecznym incydencie są dla niego jedynie siniaki i otarcia. Jedynym zmartwieniem jest dla niego to, że złodzieje odjechali jego samochodem.
Fonseca nie wyglądał jednak na szczególnie przejętego zdarzeniem. Następnego dnia jak gdyby nigdy nic pojawił się na treningu, a w sobotę rozegrał 90 minut w ligowym starciu (2:1).
- Czuję się dobrze, dziękuję wszystkim za wiadomości pełne wsparcia i troski - napisał w mediach społecznościowych w reakcji na doniesienia mediów. Ujawnił też, że policja jest powiadomiona o sprawie.
Po dziesięciu kolejkach rundy wiosennej Club Leon przewodzi tabeli meksykańskiej ekstraklasy z 26 punktami na koncie. Pozostałe miejsca na podium zajmują Club America oraz Tigres.