Real Madryt widział go u siebie. Tak Lucjan Brychczy mówił o zainteresowaniu "Królewskich"
W wieku 90 lat zmarł Lucjan Brychczy. Był tak dobrym piłkarzem, że w pewnym momencie interesował się nim Real Madryt.
Brychczy od 1954 roku był wierny Legii Warszawa. Przez osiemnaście lat był jej piłkarzem, później pracował w niej jako trener. Do dziś jest drugim najlepszym strzelcem w historii polskiej ligi.
W innych realiach politycznych Brychczy miałby szansę na grę w najsłynniejszych europejskich klubach. Jego umiejętności były znane dzięki świetnej grze na arenie międzynarodowej.
Wieści o klasie Brychczego dotarły także do Madrytu. O zainteresowaniu Realu mówił w rozmowie z Markiem Wawrzynowskim. Przegląd Sportowy pierwszy raz opublikował ją w 2009 roku.
- Nigdy nie mogłem grać w Realu, bo wtedy nie było sensu nawet marzyć o wyjeździe… No, pomarzyć to może było można. Tylko po cichu. Faktem jest, że prezesi Realu coś tam mówili, że podoba im się moja technika i chętnie by mnie widzieli. Słabszym punktem Hiszpanów był prawy łącznik Canario i miałem zająć jego miejsce… Wyszło z tego to, że w 1959 r. w Chorzowie graliśmy w eliminacjach mistrzostw Europy z Hiszpanią. Przegraliśmy 2:4, ale techniką im nie ustępowaliśmy. Ja wtedy zdobyłem taką bramkę jak Di Stefano, przerzuciłem nad obrońcą i strzeliłem. I szczerze mówiąc, do tej pory się zastanawiam, jak to wpadło. Ale mojej bezpośredniej rozmowy z kimś z Realu nigdy nie było - przyznał Brychczy.
W tamtych czasach legendarny piłkarz jako oficer wojska nie dostałby zgody na zagraniczny wyjazd. Wszystkie kontakty były zatem bardzo nieformalne i niezobowiązujące.
- Raz była rozmowa o Niemczech, ale bez konkretów. Graliśmy w NRF, w Hamburgu, i Sepp Herberger powiedział, że widziałby mnie raczej w mocnym klubie w Niemczech. Fajnie, ale nie było wtedy nawet o czym rozmyślać. Więc tylko tyle, że dowartościowałem się trochę - podsumował legendarny piłkarz.