Raków Częstochowa. Marek Papszun: Przed nami cztery finały, wszystko jest możliwe

Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun nie miał większych zastrzeżeń do swoich podopiecznych po bezbramkowym remisie z Pogonią Szczecin w pierwszym niedzielnym meczu rozgrywek PKO Ekstraklasy.
Beniaminek przesunął się w ten sposób na dziewiąte miejsce w tabeli. "Portowcy" są na piątej lokacie w klasyfikacji.
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Nie pozwoliliśmy Pogoni na nic. Powinniśmy rozstrzygnąć mecz w tej części gry - wyznał Papszun w rozmowie z oficjalnym serwisem klubu z Pomorza Zachodniego.
- Mamy też jedną kontrowersję. Była to bliźniacza sytuacja jak z meczu z Lechem. Bramkarz rywali uderzył ręką mojego zawodnika i powinien być rzut karny dla nas. Każdy to widział, ale nie jesteśmy jeszcze Lechem, więc karnego nie było - podkreślił szkoleniowiec beniaminka.
- W drugiej części gry nie potrafiliśmy znaleźć swojego rytmu, Pogoń atakowała nieco więcej, ale nic z tego nie wynikało. Mało remisujemy, bo jesteśmy bezkompromisowym zespołem. Jesteśmy niepocieszeni, ale jesienią remis bralibyśmy za dobry wynik. To pokazuje, jak się rozwinęliśmy jak zespół. Przed nami cztery finały, wszystko jest możliwe. Będziemy walczyć do ostatniej chwili, aby znaleźć się w górnej ósemce - podsumował Papszun.