Raków Częstochowa. Marek Papszun: Jesteśmy teraz bardzo mocno obici, ale stoimy

Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun nie krył rozczarowania przegraną z Wisłą Płock 1:2 (1:0) w pierwszym sobotnim meczu dziesiątej kolejki rozgrywek PKO Ekstraklasy rozegranym w Bełchatowie.
Beniaminek już po raz siódmy w sezonie doznał porażki i pozostał na trzynastym miejscu w tabeli.
- Wydawałoby się, że to co się stało jest niemożliwe, ale w sporcie wszystkie jest możliwe i takie sytuacje się zdarzają. Powtórzyła się sytuacja sprzed tygodnia w jeszcze bardziej dla nas niekorzystnych okolicznościach - wyznał Papszun dla oficjalnego serwisu klubu z Mazowsza.
- W drugiej połowie padła przypadkowa bramka, która chyba nawet przeciwnicy byli zaskoczeni. A już nie mówię o ostatniej akcji, gdzie w beztroski sposób podarowaliśmy zwycięstwo drużynie z Płocka. Trzeba mocno stać na nogach, my jesteśmy teraz bardzo mocno obici, ale stoimy. Wierzę, że się z tego podniesiemy - podkreślił szkoleniowiec beniaminka.
- Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Poza wynikami przecież nie mamy się czego wstydzić. Wiemy, że punkty są ważne, a nam uciekły. Musimy wyciągnąć wnioski i nie tracić takich bramek, bo to nie przeciwnicy kreują akcje, a nasze błędy. My, żeby strzelić gola musimy się napracować, a przeciwnik przegra stronę i jest gol. Musimy to skorygować, bo po prostu w ekstraklasie takie błędy nie przechodzą. Wierzę jednak, że nasza gra przyniesie punkty - podsumował Papszun.