Przyszedł do Legii i zapomniał, jak się gra. Kosztował tyle, że głowa boli
Duże pieniądze, które w ostatnich latach na wzmocnienia wydawała Legia Warszawa, nie zawsze przynosiły odpowiednie efekty. Jedną z transferowych pomyłek "Wojskowych" był kosowski piłkarz, Lirim Kastrati.
We wrześniu 2021 roku, czyli dosłownie na kilka chwil przed końcem letniego okna transferowego, działacze Legii wkroczyli na rynek w poszukiwaniu wzmocnień ataku. Do klubu trafił Lirim Kastrati.
Stołeczny klub wydał na reprezentanta Kosowa aż 1,3 mln euro, co z miejsca czyniło go jednym z najdroższych piłkarzy w Ekstraklasie. 25-latek trafił na Łazienkowską prosto z Dinama Zagrzeb.
Sprowadzenie skrzydłowego do Ekstraklasy trudno było postrzegać jako strzał w ciemno. Niespełna miesiąc przed przeprowadzką do Legii wystąpił on przeciwko byłemu mistrzowi Polski w spotkaniu eliminacji Ligi Europy. Mimo tego, że zagrał jedynie 25 minut, pokazał się z naprawdę dobrej strony.
Potem było już tylko gorzej. Po transferze do Polski nowy piłkarz Legii nie zdołał wskoczyć na odpowiednie tory. W barwach tego klubu rozegrał 24 mecze, zanotował dwie bramki i jedną asystę.
Jego łączny dorobek na boiskach Ekstraklasy wyniósł bardzo skromne 490 minut. Co więcej, nie brał udziału w ani jednym trafieniu dla swojego zespołu. Nieco lepiej wyglądało to w Lidze Europy. Mimo tego, że zagrał tylko pięć razy, wpisał się na listę strzelców w spotkaniu ze Spartakiem Moskwa, czym częściowo spłacił swoje przyjście do Polski. Za wygrany mecz w fazie grupowej Legia zgarnęła 630 tys. euro.
W sierpniu 2022 roku Kastrati opuścił "Wojskowych" i trafił do ligi węgierskiej, gdzie zasilił Fehervar. Kibice żegnali go zaś bez żalu. Śmiało można bowiem przyznać, że reprezentant Kosowa był jednym z najgorszych transferów Legii w ostatnich latach.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.