"Przychodziłem na treningi skacowany". Raków uratował karierę Iviego Lopeza, piłkarz nie ma wątpliwości

Ivi Lopez przyznaje, że transfer do Rakowa Częstochowa pomógł mu wyjść na prostą. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Hiszpan wyznał, że znajdował się wówczas na zakręcie swojej kariery.
Ivi Lopez należy do grona najlepszych zawodników Ekstraklasy. Pomocnik błyszczy w barwach Rakowa Częstochowa i jest niekwestionowanym liderem zespołu.
Współpraca ta jest korzystna dla obu stron. Sam piłka przyznał bowiem, że przeprowadzka do Polski pomogła mu w najtrudniejszym momencie kariery.
- Nie miałem już czego szukać w Levante, musiałem odchodzić na kolejne wypożyczenia. To był dla mnie bardzo trudny moment, najtrudniejszy w karierze. (...) Chodziłem sfrustrowany i odreagowywałem imprezami. Licznymi. (...) Bywało że przychodziłem na treningi skacowany, po imprezie, bez sił, motywacji… To właśnie wtedy myślałem, żeby w ogóle porzucić piłkę. Dalsze takie funkcjonowanie nie miało sensu. Potrzebowałem zmiany - wyznał w rozmowie dla "Przeglądu Sportowego".
- Miałem propozycje z takich krajów jak Niemcy czy Anglia, ale patrząc, w jak kiepskim byłem położeniu, pomyślałem: a może całkowicie zmienić otoczenie? Spróbować czegoś nowego? Poczułem, że potrzebuję zrobić coś kompletnie odwrotnego niż wskazywałaby logika, bo przecież przejście z pierwszej ligi hiszpańskiej do polskiej ekstraklasy przez wielu kibiców może być uznawane za krok w tył. Czułem jednak, że to się może udać - dodał Lopez.
- Potrzebowałem Polski, by odnaleźć na nowo satysfakcję i poczucie spełnienia z gry w piłkę. Dziś mogę powiedzieć, że przyjazd tutaj to była najlepsza rzecz, jaką mogłem zrobić. Przylatując do Polski postawiłem wszystko na jedną kartę. A co za tym idzie, postanowiłem poświęcić się temu w stu procentach. W treningach oddawałem wszystko, co miałem w sobie najlepszego - podkreślił zawodnik "Medalików".
Obecnie Ivi Lopez ma na swoim koncie 98 meczów dla Rakowa. 28-latek strzelił 45 goli i zanotował 26 asyst.