Przemysław Tytoń ujawnia nieznane kulisy Ajaksu Amsterdam. "Jakby to była restauracja, a nie klub piłkarski"
Przemysław Tytoń od kilkunastu dni jest piłkarzem Ajaksu Amsterdam. Polski piłkarz opowiedział o kulisach funkcjonowania tego klubu.
Tytoń od kilku miesięcy był bez kontraktu. Do Ajaksu trafił ze względu na kontuzje, które odniosło kilku bramkarzy tego klubu.
- Cierpliwie wykonuję swoją robotę i jeśli tylko przyszłaby dla mnie szansa na grę, chcę być gotowy. Byłoby fajnie, gdybym zagrał jakiś mecz, ale nie budzę się codziennie rano i nie buduję w sobie presji, że muszę wyjść na boisko. Chcę pomóc Ajaksowi i jednocześnie sobie - przyznał Tytoń w rozmowie z "Przeglądem sportowym".
Polak jest już bardzo doświadczonym piłkarzem, ale przyznaje, że w Ajaksie spotkał się z wieloma nowościami.
- W klubie spędzamy naprawdę dużo czasu. W pierwszych dniach pobytu wyglądało to tak, że musiałem się w nim meldować na 12.30 i do domu wracałem po 20.00. Cały ten czas wypełniony był treningami, analizami, różnymi spotkaniami - zdradził 35-latek.
Polski bramkarz jest wręcz zszokowany tym, ile osób pracuje w Ajaksu. Piłkarzy obsługują w rozmaity sposób.
- Kierowników drużyny jest dwóch, a nie zwyczajowo jeden. W stołówce krząta się tyle osób, jakby to była restauracja, a nie klub piłkarski. W samej kawiarence, w której serwują nam ciepłe i chłodne napoje, pracuje sześć osób. Mamy też bardzo dużo analityków, to też mnie zaskoczyło. Naliczyłem ich chyba dwudziestu pięciu. Działają nie tylko na rzecz pierwszej drużyny, ale także zespołów młodzieżowych - podsumował Tytoń.