"Przekładają złość, by nam pomagać". Piłkarz Lecha ze specjalnymi słowami do kolegów z drużyny
Lech Poznań tylko zremisował na wyjeździe z Radomiakiem 1:1. Radosław Murawski uważa, że "Kolejorz" wywalczył punkt także dzięki dobrej postawie rezerwowych.
Lech w lidze ma problem z wygrywaniem. Zwyciężył tylko w jednym z czterech ostatnich meczów. Pozostałe zremisował.
Mecz w Radomiu rozpoczął się źle dla "Kolejorza", który po szybko straconym golu długo dążył do wyrównania. Udało się dopiero w końcówce meczu.
- Zawsze inaczej się gra, gdy można prowadzić na początku 1:0, ale zamiast tego po chwili robi się 0:1. Goniliśmy całe spotkanie i wiedzieliśmy, że Radomiak nie otworzy się przy takim wyniku, że będzie chciał zamurować swoją bramkę i czekać na swoje okazje po kontrataku. To normalne, trzeba to zrozumieć. Szkoda, bo kontrolowaliśmy to spotkanie, długo nic nie chciało wpaść, nie udawało się przebić muru - stwierdził Radosław Murawski, którego cytuje oficjalna strona Lecha.
- Chwała za zmiany, czy to tę Adriela Ba Louy czy Joao Amarala. To dla nas ważne, że wszyscy są potrzebni i przekładają złość piłkarską po to, by nam pomagać - dodał pomocnik "Kolejorza".
W podobnym duchu wypowiada się Jesper Karlstroem. Szwed zasugerował, że on i jego koledzy podejmowali na boisku kiepskie decyzje.
- Próbowaliśmy stworzyć sobie sytuacje do zdobycia bramki, pewnie momentami powinny być one groźniejsze. Wiedzieliśmy już wcześniej, że to będzie trudne spotkanie. Nie poddawaliśmy się i to dobre dla nas, bo ostatecznie nie przegraliśmy - powiedział Karlstroem.
Lech po remisie w Radomiu spadł na czwarte miejsce w tabeli. W niedzielę zagra u siebie z Górnikiem Zabrze.