"Próbowaliśmy wszystkiego". Kahn wyłożył kawę na ławę. To dlatego Haaland nie trafił do Bayernu Monachium
Oliver Kahn otworzył się w temacie Erlinga Haalanda. Szef Bayernu Monachium przyznał, że klub w zeszłym roku robił wszystko, by pozyskać Norwega.
Haaland w zeszłym roku zdecydował się na przenosiny z Borussii Dortmund do Manchesteru City. Chętnych na jego usługi było znacznie więcej. Mocno nad transferem pracował Bayern. Jego szefowie długo na ten temat wypowiadali się niechętnie, ale w końcu zaczęli przyznawać, że rozmawiali z otoczeniem Norwega.
- Próbowaliśmy wszystkiego, by sprowadzić Haalanda. W końcu osiągnęliśmy nasze limity finansowe. Musieliśmy zdecydować, czy chcemy zniszczyć naszą strukturę płac. Nie byliśmy na to gotowi. To nie w stylu Bayernu - stwierdził Kahn.
Niewykluczone, że Bayern sięgnie po napastnika przed kolejnym sezonie. W kręgu zainteresowań mistrzów Niemiec mają być Harry Kane, Victor Osimhen czy Randal Kolo Muani.
- Rozważamy pozyskanie napastnika. Nie możemy jednak zapominać, że strzeliliśmy w Bundeslidze 83 gole, dużo więcej od innych drużyn. To pokazuje, że obecna drużyna może strzelać wiele goli - podkreśla Niemiec.
Transfer każdego z wymienionych piłkarzy wiąże się z dużym wydatkiem. Wszyscy są wyceniani na ponad 100 mln euro.
- Gdy mówi się o takich pieniądzach, trzeba zadać pytanie, czy dany piłkarz daje za nie gwarancję. To na pewno byłoby duże ryzyko - podsumował Kahn.