Problemy z następcą Jakuba Modera. Główny cel transferowy Lecha Poznań nie trafi do klubu tej zimy
W ostatnich dniach Lech Poznań miał sporą nadzieję na pozyskanie Radosława Murawskiego, który obecnie reprezentuje barwy tureckiego Denizlisporu. Jak informuje Radosław Nawrot z "Interii", te plany, przynajmniej na razie, spaliły na panewce. Niewykluczone jednak, że Polak wróci do ojczyzny latem.
Wcześniejsze odejście Jakuba Modera do Brighton spowodowało, że Lech Poznań potrzebował wzmocnić środek pola. Do stolicy Wielkopolski trafił co prawda Jesper Kalstroem, lecz według pierwotnego planu to wcale nie miał być koniec transferów w linii pomocy.
Wypożyczono bowiem także Karlo Muhara, więc liczba piłkarzy, którzy nominalnie grają na pozycji środkowego pomocnika, i tak się zmniejszyła. "Kolejorz" chciał sprowadzić Radosława Murawskiego - Polaka, który od dłuższego czasu występuje w Turcji.
Wszystko wskazywało na to, że 26-latek będzie mógł rozwiązać kontrakt z Denizlisporem z winy klubu. Ten zalegał mu bowiem z wypłatami za ostatnich pięć miesięcy.
Ostatnio Turcy uregulowali jednak całe zaległości. Nie była to mała kwota, bo Murawski zarabia 50 tysięcy euro miesięcznie. Wątpliwe więc, aby chcieli sprzedać pomocnika, na którego bardzo liczą w walce o utrzymanie.
Radosław Nawrot z "Interii" informuje, że Denizlispor może żądać nawet miliona euro. Jak na piłkarza, któremu za pół roku kończy się kontrakt, to kwota absurdalna.
Mimo to Murawski jest priorytetem Lecha i "Kolejorz" ma nadzieję, że trafi on do klubu latem, gdy będzie wolnym zawodnikiem. 26-latek wciąż nie podjął decyzji, bo ma na stole także inne oferty. Na razie jest najbliżej Poznania.
Co z zimowym wzmocnieniem? Zdaniem Nawrota ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Pod uwagę brane jest półroczne wypożyczenie innego zawodnika albo całkowita rezygnacja ze sprowadzenia kogokolwiek na tę pozycję.