Probierz wyróżnił najlepszego kadrowicza. "Robił to fenomenalnie"
Michał Probierz wyróżnił najlepiej grającego reprezentanta Polski w meczu z Portugalią. Pokusił się też o osobliwe porównanie.
Po znakomitej pierwszej połowie w wykonaniu Polaków w spotkaniu z Portugalią przyszła beznadziejna druga odsłona. Rywale zaaplikowali biało-czerwonym pięć goli, nie dając im się pozbierać.
Michał Probierz przyznał, że na obraz gry w dużej mierze wpłynęły niespodziewane zmiany. Sebastian Szymański wypadł przed pierwszym gwizdkiem, później zszedł m.in. Bartosz Bereszyński.
- To była najlepsza pierwsza połowa kadry, ale za to nikt nie daje punktów. Jak się nie wykorzystuje na takim terenie takich sytuacji, jak my mieliśmy, to trudno później to utrzymać. Większy problem to chyba cały ten splot okoliczności, który miał miejsce. Dwadzieścia parę lat jestem trenerem i jeszcze mi się nie zdarzyło tyle rzeczy w jednym meczu. Wcześniej można się przygotować. Tymczasem przed meczem musieliśmy zrobić jedną zmianę, w trakcie meczu musieliśmy zrobić w przerwie dwie zmiany - ocenił selekcjoner w rozmowie z TVP Sport.
- Straciliśmy bramkę w najmniej oczekiwanym momencie, gdzie wydawało się, że możemy wejść w to spotkanie i jeszcze spokojnie zdobyć bramkę. Kontra fenomenalna, to trzeba przyjąć. Później na pewno wprowadziło się trochę chaosu, a patrzyliśmy już trochę pod kątem następnego meczu. Wiadomo, że nie ma obrońców. Mieliśmy kolosalne problemy, dwóch nominalnych obrońców nam wypadło. Bartek [Bereszyński] grał dziś typowo na Rafaela Leao i robił to fenomenalnie do przerwy. Szkoda, że nie strzelił tego gola - poinformował Probierz.
Według 51-latka wpływ na różnicę w grze biało-czerwonych przed przerwą i po niej miała korekta ustawienia. Stwierdził jednak, że finalny rezultat przyjmuje z pokorą i spogląda już w przyszłość.
- Wiedzieliśmy, że czeka nas kilka spotkań i zmieniliśmy ustawienie na pewien moment, na 4-4-2. Bramki traciliśmy dużo łatwiej, więc wróciliśmy do klasycznego ustawienia. Szkoda, że Nicola [Zalewski] nie strzelił na 2:1, bo ten mecz mógł się jeszcze zmienić. Jest to lekcja pokory dla zawodników i dla trenera, ale ja nie jestem trenerem tylko od dobrych wiatrów, ja już nieraz przeżywałem takie momenty. Trzeba umieć to przyjąć, piłkarze muszą podnieść głowy do góry. Życie piłkarskie jak wańka-wstańka, jak cię uderzy, musisz umieć powstać - przekazał.