Prezydent Brazylii zmasakrował stan futbolu w swoim kraju. Dostało się reprezentacji. "To jest najgorsze"

Brazylijski futbol w kryzysie? Ostre słowa na temat stanu piłki nożnej w tym kraju wypowiedział... jego prezydent. Polityk nie przebierał w słowach.
Reprezentacja Brazylii nie ma aktualnie stałego selekcjonera, po tym jak po mundialu w Katarze pożegnała Tite. Federacja CBF chce zatrudnić w jego miejsce Carlo Ancelottiego, ale ten woli wypełnić obowiązujący do czerwca 2024 r. kontrakt z Realem Madryt. Na stanowisku wciąż jest więc wakat, co nie podoba się prezydentowi kraju.
- Nasz futbol nie jest w dobrym stanie, nie jest już najlepszy na świecie. To smutne, że nasza reprezentacja, uważana za czołową na świecie, nadal nie ma trenera - zauważył Lula da Silva.
Polityk narzekał też na umiejętności zawodników, którzy jego zdaniem nijak mają się do znakomitego pokolenia sprzed kilku dekad.
- Najgorsze, że nie możemy stworzyć świetnego zespołu, bo nie ma piłkarzy o takiej jakości, jak np. na Mistrzostwach Świata 1970 - podkreślił, chwaląc tamtejszy zespół, który sięgnął po złoto na mundialu w Meksyku.
- Wtedy mieliśmy drużynę pełną dojrzałych, doświadczonych mężczyzn, jak 30-letni Pele, a nie tylko "dzieciaków" - zauważył.
Prezydent Brazylii na koniec skrytykował też politykę działania tamtejszych klubów na rynku transferowym.
- Staliśmy się krajem-eksporterem. Sprzedajemy piłkarzy, jak mają 17 lat i odkupujemy, gdy mają 34. Tak właśnie wygląda brazylijska piłka - podsumował.