Prezes Podbeskidzia tłumaczy niespodziewany powrót trenera: Nie potraktuje klubu jak przystanek autobusowy
Robert Kasperczyk podpisał półroczną umowę z Podbeskidziem Bielsko-Biała 53-latek został nowym-starym szkoleniowcem "Górali". - Nie potraktuje naszego klubu jak przystanek autobusowy - mówi nam prezes, Bogdan Kłys.
Słaby początek sezonu w wykonaniu Podbeskidzia Bielsko-Biała sprawił, że po trzynastu kolejkach z posadą szkoleniowca pożegnał się Krzysztof Brede. Jego zwolnienie niewiele pomogło - beniaminek w ostatnim tegorocznym meczu przegrał aż 1:4 z Wisłą Płock.
"Górale" już przed tym spotkaniem intensywnie poszukiwali nowego trenera. Wśród kandydatów na to stanowisko wymieniani byli między innymi Ireneusz Mamrot, Łukasz Surma czy Ricardo Moniz. Zdaniem Szymona Janczyka z "Weszlo.com" Podbeskidzia nie poprowadzi jednak żadna z wymienionych osób. Szefowie klubu wybrali już nowego szkoleniowca - będzie nim Robert Kasperczyk.
Według naszej wiedzy to nazwisko było wysoko na liście prezesa Kłysa od samego początku, ale problemem była praca Kasperczyka w Cracovii. Decyzja o wyborze akurat tego szkoleniowca to dla środowiska spora sensacja, bo 53-latek od blisko pięciu lat nie pracował w tej roli. W 2016 roku zwolniono go z Sandecji Nowy Sącz. Niedługo później Kasperczyk znalazł zatrudnienie w ekipie "Pasów", gdzie pełni rolę szefa skautów. Największe trenerskie sukcesy święcił z kolei właśnie w Podbeskidziu.
Kasperczyk jest dobrze znany w regionie, bo to on wprowadził "Górali" do Ekstraklasy jako pierwszy, w 2011 roku. Później utrzymał się z drużyną w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zwolniono go po fatalnym początku kolejnego sezonu i serii dziewięciu meczów bez zwycięstwa.
Teraz będzie miał za zadanie uratować klub przed spadkiem, co będzie bardzo trudne, patrząc na postawę zespołu jesienią.
- Trener Kasperczyk dobrze zna klub. To plus, bo wchodzi do środowiska, w którym już funkcjonował. Uznałem, że po tak długiej przerwie od ławki trenerskiej potraktuje uratowanie Podbeskidzia jako duże wyzwanie. Liczę, że podziała to na niego bardzo mobilizująco - mówi nam Kłys.
- Ma dobre wspomnienia z Bielsko-Białą i wiem, że nie będzie traktował tego miejsca, jak najemnik poszukujący zarobku, czy turysta zatrzymujący się tu na chwilę - jak na przystanku autobusowym. Potrzebujemy człowieka z pełnym zaangażowaniem i moim zdaniem kimś takim jest właśnie trener Kasperczyk - dodał.