Poważne oskarżenia zrujnowały mu karierę. Teraz były zawodnik Tottenhamu może zagrać dla legendy
Gylfi Sigurdsson od ponad dwóch lat nie wystąpił w oficjalnym meczu piłkarskim. Nie brakowało sugestii, że Islandczyk nigdy już nie wróci na boisko, ale nowe doniesienia w sprawie przedstawiło "Daily Mail".
Gylfi Sigurdsson przez kilka sezonów świetnie radził sobie na poziomie Premier League. Pomocnik w swoim CV miał Swansea City, Tottenham oraz Everton, co łącznie przyniosło mu 318 meczów w angielskiej elicie.
Kariera Islandczyka niespodziewanie załamała się w 2021 roku, gdy na światło dzienne wyszły szokujące oskarżenia. W lipcu brytyjska policja poinformowała o zatrzymaniu 31-latka, na którym ciążył zarzut czynów pedofilskich. Niedługo później Everton wydał oświadczenie, w którym przekazał decyzję o rozwiązaniu kontraktu z 31-letnim piłkarzem.
Chociaż żadna z instytucji nie podała wówczas imienia i nazwiska, to islandzkie "Morgunblaðið" potwierdziło, że chodzi właśnie o Sigurdssona. Od tamtej pory ceniony wcześniej piłkarz nie wrócił na boisko, a w jego sprawie toczono dochodzenie.
Sytuacja zmieniła się w kwietniu 2023 roku, gdy portal "Iceland Review" potwierdził, że zarzuty wobec zawodnika zostały ostateczne wycofane. Sigurdsson został oczyszczony, bowiem prokuratura stwierdziła, że zebrany materiał dowodowy nie jest wystarczający do ogłoszenia wyroku skazującego.
Teraz kolejne wieści w sprawie 33-letniego już gracza przekazało "Daily Mail". Według ich doniesień zakontraktowaniem Islandczyka żywo interesuje się DC United.
Rękę ku dawnemu reprezentantowi Premier League chce wyciągnąć Wayne Rooney. Tym samym nie można wykluczyć, że niebawem Sigurdsson stworzy boiskowy duet z Mateuszem Klichem.
Obecnie DC United zajmuje 9. miejsce w Konferencji Wschodniej. Po 20 kolejkach ekipa legendy Manchesteru United ma na swoim koncie 26 punktów.