Manchester United. Postrach faworytów zatrzymał “Czerwone Diabły”. Piękna robinsonada Mesliera [WIDEO]
Bardzo dobra seria pięciu kolejnych zwycięstw Manchesteru United dobiegła końca na Elland Road. Leeds United zremisował z wiceliderem Premier League 0:0. 20-minutowy występ w drużynie “Pawii” zaliczył Mateusz Klich.
Pomimo wielkości klubu i historii, przetrwanie Leeds w Premier League od początku było priorytetem w tym sezonie, co oznacza, że każda pozycja wyższa niż 17. byłaby uznana za sukces. “Pawie” spisują się zdecydowanie powyżej oczekiwań, zwłaszcza w ostatnich dwóch kolejkach, kiedy uzbierali cztery punkty w starciach z Liverpoolem i Manchesterem City. Następna na rozkładzie miała być kolejna ekipa z Top6. “Czerwone Diabły” znalazły się w komfortowym położeniu w tabeli Premier League: nie dadzą rady dogonić lidera “The Citizens”, ani nie muszą się obawiać ścigającego peletonu. W obu sytuacjach strata i przewaga jest zbyt duża.
Seria pięciu zwycięstw z rzędu United determinowała Ole Gunnara Solskjaera do wystawienia niezmienionego składu. Jedyne roszady względem jesiennego spotkania z Leeds dotyczyły pozycji bramkarza (Dean Henderson zastąpił Davida De Geę) oraz wymuszonego w ataku (Marcus Rashford w miejsce kontuzjowanego Anthony’ego Martiala).
Pierwsza połowa toczyła się w raczej ospałym tempie, dość powiedzieć, że na najlepszą okazję trzeba było czekać aż do ostatniej minuty tej części gry. Wtedy Rashford uderzył z całej siły z rzutu wolnego, ale fantastycznym refleksem popisał się ostatnio bardzo dobrze dysponowany Illan Meslier. Chwilę potem sędzia zaprosił piłkarzy na przerwę.
Na początku drugiej połowy obie ekipy miały dogodne sytuacji na objęcie prowadzenia. Najpierw strzał Masona Greenwooda ponownie obronił Mesliera, po przeciwległej stronie Helder Costa uderzył mocno z woleja, lecz piłka poszybowała nad poprzeczką bramki Hendersona. Costę w 72. minucie “zluzował” Mateusz Klich.
Kilka chwil później reprezentant Polski oddał groźny strzał, ale futbolówka znalazła się w rękach Hendersona. Mimo że norweski trener zdecydował się wprowadził więcej ofensywnych atutów w osobie Paula Pogby i Edinsona Cavaniego, ostatecznie nie padła ani jedna bramka. Niestety od jakiegoś czasu pod formą pozostaje lider “Czerwonych Diabłów” Bruno Fernandes.