"Pomyliłem się i bardzo się z tego cieszę". Siemieniec zwątpił w zwycięstwo Jagiellonii
Jagiellonia Białystok w niesamowitych okolicznościach wygrała na wyjeździe z FC Kopenhagą 2:1. Adrian Siemieniec po meczu przyznał, że w pewnym momencie zwątpił w tak dobry wynik.
Mistrzowie Polski cios na wagę zwycięstwa zadali w ostatniej akcji meczu. Zwycięstwo w Kopenhadze to bodaj ich największy sukces w europejskich pucharach. Otwiera im też drogę do fazy pucharowej Ligi Konferencji.
- To było pierwsze spotkanie Jagiellonii Białystok w europejskich pucharach nie w ramach eliminacji. Wygrać na Parken to duża sprawa, zarówno dla mnie, jak i dla całego klubu, zawodników, kibiców. Bardzo dziękuję i gratuluję moim piłkarzom. Dziękuję też naszym kibicom. Okazali nam naprawdę niesamowite wsparcie. Mieliśmy dzisiaj na tym stadionie znakomitą frekwencję kibiców Jagiellonii. Dla nich to też na pewno będzie mecz, który będą wspominać latami. Ja na pewno będę. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi w życiu dane takie chwile przeżyć - mówił Siemieniec.
Jagiellonia rozpoczęła źle. Mistrzowie Polski stracili gola już w 12. minucie. Siemieniec przyznał, że w pierwszej połowie miał momenty zwątpienia w korzystny wynik.
- Czymś, po czym wydawałoby się, że ten mecz już nie odwróci się na naszą korzyść w tak wspaniały sposób, jest fakt, że przy stanie 1:0 dla gospodarzy mieliśmy dwie naprawdę bardzo dobre okazje po kontrataku. Jeżeli nie wykorzystujesz takich sytuacji, na takim stadionie z takim przeciwnikiem, to trudno jest myśleć o zwycięstwie. Pomyliłem się i bardzo się z tego cieszę. Zdaję sobie sprawę, że trochę piłkarskiego szczęścia było dzisiaj po naszej stronie. Były spalone, które mogły się skończyć bramkami. Była sytuacja w końcówce, kiedy napastnik gospodarzy miał piłkę na głowie. Pewnie gdyby to strzelił to teraz rozmawialibyśmy w innych nastrojach - komentował trener Jagiellonii.
W Kopenhadze w ogóle nie zagrał Mateusz Skrzypczak, który ma drobne problemy zdrowotne. Tylko po jednej połowie na boisku spędzili liderzy Jagiellonii - Taras Romanczuk i Jesus Imaz.
- Już przed meczem zaplanowałem, żeby Taras z Jesusem zagrali po 45 minut. Powiedziałem to drużynie, zrobiłem coś takiego po raz pierwszy, ale chciałem, żeby przez cały czas przynajmniej jeden z nich był na boisku - wyjaśnił Siemieniec.
Jagiellonia kolejny mecz w Lidze Konferencji rozegra 24 października. W Białymstoku podejmie mołodawski Petrocub.