Pomocnik Wisły Kraków: Gdybyśmy tylko byli skuteczniejsi, wynik po pierwszej połowie byłby zupełnie inny
Wisła uległa na wyjeździe Jagiellonii Białystok 0:2. Bramkę w dzisiejszym spotkaniu zdobył Mitrović, ale nie był to Wiślak Nikola, tylko piłkarz Jagi, Nemanja. - Gdybyśmy na początku coś strzelili, ten mecz potoczyłby się pod nasze dyktando - przyznał tuż po spotkaniu serbski pomocnik Białej Gwiazdy.
Oba zespoły stworzyły sobie kilka naprawdę niezłych sytuacji, lecz tylko białostoczanie znaleźli patent na Juliána Cuestę. - Mecz był bardzo ciężki, graliśmy z naprawdę doskonałym przeciwnikiem i popełniliśmy zbyt dużo błędów przy straconych golach. Myślę jednak, że zwłaszcza w pierwszej połowie pokazaliśmy się z naprawdę niezłej strony i z taką grą, jak w pierwszych czterdziestu pięciu minutach możemy mierzyć się ze wszystkimi drużynami w lidze - przeanalizował spotkanie 31-latek.
- Gdybyśmy tylko byli skuteczniejsi, wynik po pierwszej połowie byłby zupełnie inny. Ale taki jest futbol, czasem nic nie chce wpaść i tak było z nami i naszymi kilkoma naprawdę dogodnymi sytuacjami. Musimy ciągle się rozwijać. Jesteśmy naprawdę dobrą ekipą i musimy to udowodnić w kolejnych grach - dodał.
Biała Gwiazda szybko musiała dokonać kilku poważnych roszad. W 9. minucie kontuzji doznał bowiem Marcin Wasilewski, a jego zastąpienie automatycznie połączyło się ze zmianami na różnych pozycjach. - Kontuzja Wasyla nieco zmieniła nam szyki taktyczne, ale i bez niej musieliśmy sporo zmieniać. Nie było dziś Maćka Sadloka, nie było Kuby Bartkowskiego i znowu graliśmy w innym ustawieniu personalnym. Gdy do tego traci się jeszcze takiego wojownika jak Wasyl, może być trudno. Faktycznie tuz po roszadach na pozycjach musieliśmy przystosować się do nowych wariantów, ale po chwili każdy wiedział, jak ma grać. Wydaje mi się, że naprawdę pokazaliśmy jakość i charakter, ale to Jagiellonia wygrała, bo wykorzystała nasze błędy - uważał Serb.
Biała Gwiazda szybko musiała dokonać kilku poważnych roszad. W 9. minucie kontuzji doznał bowiem Marcin Wasilewski, a jego zastąpienie automatycznie połączyło się ze zmianami na różnych pozycjach. - Kontuzja Wasyla nieco zmieniła nam szyki taktyczne, ale i bez niej musieliśmy sporo zmieniać. Nie było dziś Maćka Sadloka, nie było Kuby Bartkowskiego i znowu graliśmy w innym ustawieniu personalnym. Gdy do tego traci się jeszcze takiego wojownika jak Wasyl, może być trudno. Faktycznie tuz po roszadach na pozycjach musieliśmy przystosować się do nowych wariantów, ale po chwili każdy wiedział, jak ma grać. Wydaje mi się, że naprawdę pokazaliśmy jakość i charakter, ale to Jagiellonia wygrała, bo wykorzystała nasze błędy - uważał Serb.