Polski talent wspomina swój pobyt w Chelsea. "Wtedy zabrali mi telefon"

Jan Biegański obecnie związany jest z GKS-em Tychy. 18-latek swoją dobrą grą przyciągnął uwagę największych klubów nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Pomocnik w przeszłości miał okazję przebywać na testach w Arsenalu, Liverpoolu czy Chelsea. Lista zespołów, które chciały sprawdzić Biegańskiego, jest jednak dłuższa.

- Na początku byłem w Aston Villi, potem przyszło zainteresowanie z Derby County i Arsenalu. A potem była Chelsea, Liverpool i Southampton, a więc trochę tego było - przyznał piłkarz dla "Futbolnews.pl".

Biegański najlepiej wspomina swój pobyt w ekipie "The Blues".

- Dawałem z siebie wszystko i nawet zakończyłem testy treningiem z drugim składem U-21. Tam już było widać po niektórych, że zostaną poważnymi piłkarzami. Numerem jeden był dla mnie Reece James. Trenowaliśmy razem i od razu było widać, że szybko przebije się do dorosłej piłki. Był kozakiem, zrobił na mnie wrażenie - dodał.

18-latek opowiedział także o tym, jak radził sobie z barierą językową. Okazuje się że, podczas pierwszej rozmowy w Chelsea Polakowi... zabrano telefon.

- Najważniejsze to było mówić po angielsku i dzięki temu mogłem liczyć na pomoc kolegów z zespołu. Od razu przypomniała mi się moja pierwsza rozmowa z Chelsea, na którą przyjechałem z mamą. Zabrakło mi słowa, jak coś powiedzieć i chciałem wpisać w Tłumacza Google. Wtedy zabrali mi telefon i powiedzieli, że muszę sam coś wymyślić. Rozmowa toczyła się dalej, a ja po kilku minutach sobie przypomniałem, jak mogłem to powiedzieć po angielsku - podkreślił.

- Ludzie w angielskich klubach ogólnie są bardzo mili i mają takie podejście, żeby przy rozmowach nie pomagać sobie przez internet, tylko żebym po prostu mówił i się dzięki temu uczył - zakończył.