Polski napastnik dementuje medialne plotki. Wciąż nie jest pewny gry dla innej reprezentacji
Michał Przybylski od wielu lat gra na Wyspach Owczych i złożył wniosek o tamtejszy paszport. Jak się okazuje, do jego otrzymania oraz gry w kadrze Farerów wciąż jest jednak daleko.
Reprezentacja Polski w eliminacjach do EURO 2024 rywalizowała między innymi właśnie z Wyspami Owczymi. To jedyny rywal, z którym biało-czerwoni potrafili wygrać na wyjeździe i zdobyli komplet sześciu punktów.
Przez pewien czas istniało spore prawdopodobieństwo, że naprzeciwko biało-czerwonych stanie Michał Przybylski. Polski napastnik od wielu lat mieszka i gra na Wyspach Owczych.
Właśnie tam zbierał piłkarskie szlify i złożył wniosek o obywatelstwo tego kraju. Nie jest to jednak łatwa procedura, bo o wszystkim decyduje duński parlament.
Sprawa przeciąga się od wielu miesięcy. W poniedziałek w mediach pojawiły się informacje o tym, jakoby Przybylski miał dostać wszystkie stosowne dokumenty.
Jak się okazuje, prawda jest zupełnie inna. Piłkarz dopiero w połowie grudnia dowie się, czy rzeczywiście dostanie obywatelstwo Wysp Owczych. Jego gra w listopadowych meczach jest więc wykluczona.
- Jestem na liście, gdzie jest 2300 osób. Parlament będzie głosował, prawdopodobnie w połowie grudnia, kto dostanie paszport, kto nie. Na tę chwilę nic się nie zmieniło - powiedział Przybylski w rozmowie z "TVP Sport".