Polacy legendami swoich klubów. Lewandowski w Bayernie, Dudek w Liverpoolu, a Boniek w Juventusie
Dla nas, Polaków, zawsze wielką dumą jest, gdy nasz rodak robi wielką piłkarską karierę za granicą. Takich zawodników w historii było naprawdę wielu, a w tym zestawieniu uwzględniliśmy tych, którzy do dziś uchodzą za prawdziwe legendy w swoich byłych lub obecnych klubach.
Serie bramek, asyst, wieloletnia solidna gra w defensywie lub pojedyncze znakomite występy. Na to, że Polacy są chodzącymi pomnikami w klubach, w których grali bądź grają mogą składać się różne czynniki. Wielu naszych rodaków, którzy zdecydowali się na zagraniczną karierę potrafiło sprawić, że kibice ich pokochali i na pewno nigdy nie zapomną o ich zasługach.
Artur Boruc - jedna część Glasgow go kocha, druga nienawidzi
Boruc trafił do Celtiku Glasgow na zasadzie wypożyczenia z Legii Warszawa. Znakomita gra między słupkami Polaka szybko sprawiła, że władze “The Bhoys” zdecydowały się wykupić go z klubu ze stolicy Polski.
“Król Artur” miał wszystkie cechy, które były potrzebne bramkarzowi: słuszny wzrost, refleks, szósty zmysł i odwagę. Do tego dochodziła jedna, która zawsze bardzo podobała się kibicom “Koniczynek” - nienawiść do Rangersów. Boruc w trakcie swojej kariery w Glasgow był nawet karany za obraźliwe gesty w kierunku kibiców rywala zza miedzy. Polski golkiper spędził tam pięć lat, wygrał trzy mistrzostwa kraju, Puchar Szkocji i dwa Puchary Ligi.
Jerzy Dudek - Liverpool pamięta go głównie z jednego meczu, ale za to jakiego
Jerzy Dudek grał w Liverpoolu od 2001 do 2007 roku. W tym czasie miewał lepsze i gorsze momenty, ale wszystko to, co złe, poszło w niepamięć 25 maja 2005 roku. Tego dnia odbył się finał Ligi Mistrzów pomiędzy “The Reds” a AC Milan w Stambule. Polski bramkarz wpuścił, co prawda, aż trzy gole, ale przez całe to spotkanie grał na wysokim poziomie. “Dudek dance”, w serii rzutów karnych przeszedł już do historii futbolu. Tytuł klubowego mistrza Europy trafił w ręce Liverpoolu, a Jerzy Dudek obronił strzały Andrija Szewczenki i Andrei Pirlo z 11 metrów.
Marcin Wasilewski - w Anderlechcie ma “szacun” jak mało kto
Polski obrońca grał w swojej ojczyźnie od 1998 do 2007 roku. Wtedy został wykupiony z Lecha Poznań przez belgijski Anderlecht. W stolicy Belgii “Wasyl” spędził pięć lat i wygrał osiem trofeów, w tym cztery mistrzostwa kraju. Na boisku zawsze wykazywał się wolą walki i uchodził za jeden z największych charakterów w drużynie “Fiołków”.
W sierpniu 2009 roku wydarzyła się najtragiczniejsza rzecz w jego karierze. W trakcie meczu ze Standardem Liege doznał otwartego złamania nogi w wyniku ostrego wejścia Axela Witsela. Jego przerwa w grze trwała aż rok, a po powrocie na boisko znów prezentował się bardzo dobrze i strzelił nawet kilka goli. Łącznie dla Anderlechtu trafił aż 13 razy. Kibice tej drużyny do dziś biją mu pokłony.
Zbigniew Boniek - to on w latach 80. tworzył potęgę Juventusu
Boniek trafił do Juventusu z Widzewa Łódź w 1982 roku i osiągnął z tym klubem szereg sukcesów takich jak mistrzostwo kraju, Puchar Włoch czy Puchar Europy. Obecny prezes PZPN-u grał znakomicie u boku Michela Platiniego i zajął nawet trzecie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Żaden Polak oprócz niego i Kazimierza Deyny nigdy nie zaszedł w tym rankingu tak wysoko.
Krzysztof Warzycha - jego w Grecji kochają bardziej niż w Polsce
Ten zawodnik naprawdę większym szacunkiem niż w swoim kraju cieszy się za granicą. Trudno się temu dziwić, ponieważ Krzysztof Warzycha w Panathinaikosie Ateny występował przez 15 lat, rozegrał tam 477 meczów i strzelił 277 goli. Polak jest również najlepszym strzelcem w historii klubu ze stolicy Grecji.
Warzycha w Grecji cieszy się tak wielką sympatią, że proponowano mu nawet reprezentowanie tego kraju. Mimo posiadania greckiego obywatelstwa, zdecydował się jednak na grę dla Polski.
Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek - przyjaciele, którzy rozkochali w sobie kibiców Borussi Dortmund
Błaszczykowski trafił do Borussi w 2007 roku, Piszczek trzy lata później. Obaj przeżyli na Signal Iduna Park najlepsze lata swojej kariery, a przez kilka lat dzielili również szatnię z Robertem Lewandowskim. W barwach BVB wygrali mistrzostwo Niemiec i zagrali w finale Ligi Mistrzów. Swego czasu stanowili największą polską dumę wśród piłkarzy grających za granicą. Duet ten rozpadł się w 2016 roku, kiedy Błaszczykowski odszedł do Fiorentiny. Piszczek natomiast jest zawodnikiem Borussi do dziś.
Robert Lewandowski - polski władca Bundesligi
Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Odkąd Robert Lewandowski przeniósł się z Polski do Niemiec, pobił wiele strzeleckich rekordów i wiele wskazuje na to, że nie będzie w stanie prześcignąć tylko Gerda Müllera. Już dziś jest natomiast najlepszym zagranicznym strzelcem w historii Bundesligi.
Po zakończeniu swojej kariery Polak będzie bardziej znany jako były zawodnik Bayernu Monachium niż Borussi Dortmund. To właśnie w klubie ze stolicy Bawarii święcił swoje największe sukcesy i stał się tam jednym z najważniejszych, a może nawet i najważniejszym piłkarzem drużyny. Obok Zbigniewa Bońka i Kazimierza Deyny jest to bez wątpienia najlepszy piłkarz w historii naszego kraju.
AJ Auxerre - klub, w którym Polaków wspomina się wyjątkowo ciepło
Kibice AJ Auxerre w 2016 roku sporządzili najlepszą jedenastkę w historii swojego ukochanego klubu. Co ciekawe, znalazło się w niej aż czterech Polaków: Marian Szeja, Paweł Janas, Waldemar Matysik i Andrzej Szarmach. Wszyscy oni grali we francuskiej drużynie w latach 80. i choć nie święcili z nią żadnych wielkich sukcesów, nie zostali zapomniani, z czego my, Polacy, bardzo się cieszymy.
Kamil Wilczek - W Broendby wciąż ma coś do udowodnienia
Aktualnie piłkarzem z Polski, który walczy o status legendy swojego klubu jest Kamil Wilczek. 31-letni napastnik gra tam dopiero czwarty sezon, a już wskoczył na 3. miejsce najlepszych ligowych strzelców w historii tego klubu. Biorąc natomiast pod uwagę wszystkie rozgrywki, Polak, z przewagą 5 goli nad Teemu Pukkim, jest liderem klasyfikacji strzelców.
Kacper Dąderewicz